-Tak,tak -wstała pośpiesznie -Zabrakło jedzenia? Zaraz zejdę -Wstała pośpiesznie
- Nie,nie -zatrzymał ją przy framudze -Nic z tych rzeczy. Dlaczego płaczesz? Wszystko dob..-nie dokonczył
-Viola kochanie- Usłyszał głos brata za plecami i przewrócił oczami
Ręce jego brata znalazły się na tali Violetty
-Znowu bolą Cię plecy? -zapytał dziewczynę i spojrzał na nią dziwnie,to nie był wzrok pełen miłości,chociaż sam już nie wiedział jaki on był,na pewno był dla niego dziwny
-Tak -westchnęła -Od kilku dni strasznie mnie boli kręgosłup -Powiedziała cicho
-Przebierz sie i idz spać- Powiedział miękko Brady i Pocałował ją w czoło
-Poradzę sobie sam
-Na pewno? -Uniosla brwi
-Tak-Powiedział- Dzięki Leon za troskę,nic jej nie jest,chodź- wyszli z ich sypialni
Na dole,strasznie mu się nudziło.Wszyscy jego znajomi poszli już do domu i zostali tylko koledzy Brady'ego z pracy a nie przepadał za nimi bo byli zwykłymi snobami z grubymi portfelami
Dlatego kiedy nadarzyła się pierwsza lepsza okazja od razu z piskiem opon odjechał z pod domu braciszka
Następnego dnia nadarzyła mu się całkiem niezła okazja bo pracę skończył kilka godzin wcześniej,miał swoją prywatną klinikę,więc w zasadzie mógł kończyć pracę o której mu się podobało ale od jakiegoś czasu pracował coraz więcej aby jak najmniej myśleć.Bo Kiedy zaczynał,czuł jakby od środka coś mu eksplodowało,dlatego brał po dwie zmiany,co przynosiły mu naprawdę wielkie korzyści
Ale dzisiaj,korzystając z tego że Brady pracował do późna postanowił odwiedzić i trochę lepiej poznać jego nową narzeczoną.Jedno było pewne,coś było z nią nie tak,może wcale nie kochała jego brata i chciała od niego wyłudzić pieniądze? Kto zna teraz te kobiety na tym świecie
Zadzwoniłem dzwonkiem do teraz już ICH domu który tak między nami średnio mu się podobał.Jego brat ma fatalny,staromodny gust,on ceni sobie nowoczesność i w przeciwieństwie do niego ma gust.Ale jak to powiedział kiedyś jakiś idiota,"O gustach się nie dyskutuje ".
-Czesc- Powiedział udając raczej obojętny ton -Jest Brady? Byliśmy umówieni- Skłamałem
Ciekawe kiedy mieliby się umówić,poza tym on nie bardzo ma ochotę to teraz widzieć i z nim rozmawiać
-Niemożliwe-Powiedziała i spojrzała na dosyć drogi zegarek na jej prawej ręce który pewnie dostała od mojego parsztwego braciszka -O tej porze raczej go nie zostaniesz,ale możesz na niego poczekać a ja zadzwonię
- Nie musisz,ale chętnie wejde.Chetnie poznam
Przyszłą żonę mojego brata -Wymusił usmiech a ona wpuściła go do środka
-Zjesz coś? Albo napijesz się czegoś?
-Chętnie.Jak tam plecy?-Zapytał
- Plecy?? A tak,już lepiej -Coś było nie tak w jej odpowiedzi
-Więc- zaczął -Jak to się stało że jesteś z Bradym,zasugerował Ci przecież,że jesteś prostytutką -Podniósł lekko ton
-Wiesz,popełnił błąd ale..
-Wyzwał Cię -Zdenerwował się
- Ale przeprosił mnie następnego dnia i nigdy więcej mnie tak nie nazwał
- I co ? Od tamtej pory jesteście razem?
-Nie,zaczął przychodzić do kawiarni i pewnego razu poprosił mnie o numer telefonu i od tej pory jesteśmy razem
-A nie lecisz czasem na jego hajs? Bo za inteligentny to on nie jest- Miał zdecydowanie za Długi język.Nie powinienem tak do niej mówić
-Nje jestem jedną z tych które lecą na kasę,możesz być tego pewien-Powiedziała twardo
-Może-Wstał -Ale coś jest na rzeczy bo nie jesteś z nim szczęśliwa i to na prawdę widać
-Wyjdź- Wzięła głęboki oddech
-Boli Cię to co mowie bo to prawda- Stanął zdecydowanie za blisko niej
- Kochasz go? -Spytał
- Nie,nie -zatrzymał ją przy framudze -Nic z tych rzeczy. Dlaczego płaczesz? Wszystko dob..-nie dokonczył
-Viola kochanie- Usłyszał głos brata za plecami i przewrócił oczami
Ręce jego brata znalazły się na tali Violetty
-Znowu bolą Cię plecy? -zapytał dziewczynę i spojrzał na nią dziwnie,to nie był wzrok pełen miłości,chociaż sam już nie wiedział jaki on był,na pewno był dla niego dziwny
-Tak -westchnęła -Od kilku dni strasznie mnie boli kręgosłup -Powiedziała cicho
-Przebierz sie i idz spać- Powiedział miękko Brady i Pocałował ją w czoło
-Poradzę sobie sam
-Na pewno? -Uniosla brwi
-Tak-Powiedział- Dzięki Leon za troskę,nic jej nie jest,chodź- wyszli z ich sypialni
Na dole,strasznie mu się nudziło.Wszyscy jego znajomi poszli już do domu i zostali tylko koledzy Brady'ego z pracy a nie przepadał za nimi bo byli zwykłymi snobami z grubymi portfelami
Dlatego kiedy nadarzyła się pierwsza lepsza okazja od razu z piskiem opon odjechał z pod domu braciszka
Następnego dnia nadarzyła mu się całkiem niezła okazja bo pracę skończył kilka godzin wcześniej,miał swoją prywatną klinikę,więc w zasadzie mógł kończyć pracę o której mu się podobało ale od jakiegoś czasu pracował coraz więcej aby jak najmniej myśleć.Bo Kiedy zaczynał,czuł jakby od środka coś mu eksplodowało,dlatego brał po dwie zmiany,co przynosiły mu naprawdę wielkie korzyści
Ale dzisiaj,korzystając z tego że Brady pracował do późna postanowił odwiedzić i trochę lepiej poznać jego nową narzeczoną.Jedno było pewne,coś było z nią nie tak,może wcale nie kochała jego brata i chciała od niego wyłudzić pieniądze? Kto zna teraz te kobiety na tym świecie
Zadzwoniłem dzwonkiem do teraz już ICH domu który tak między nami średnio mu się podobał.Jego brat ma fatalny,staromodny gust,on ceni sobie nowoczesność i w przeciwieństwie do niego ma gust.Ale jak to powiedział kiedyś jakiś idiota,"O gustach się nie dyskutuje ".
-Czesc- Powiedział udając raczej obojętny ton -Jest Brady? Byliśmy umówieni- Skłamałem
Ciekawe kiedy mieliby się umówić,poza tym on nie bardzo ma ochotę to teraz widzieć i z nim rozmawiać
-Niemożliwe-Powiedziała i spojrzała na dosyć drogi zegarek na jej prawej ręce który pewnie dostała od mojego parsztwego braciszka -O tej porze raczej go nie zostaniesz,ale możesz na niego poczekać a ja zadzwonię
- Nie musisz,ale chętnie wejde.Chetnie poznam
Przyszłą żonę mojego brata -Wymusił usmiech a ona wpuściła go do środka
-Zjesz coś? Albo napijesz się czegoś?
-Chętnie.Jak tam plecy?-Zapytał
- Plecy?? A tak,już lepiej -Coś było nie tak w jej odpowiedzi
-Więc- zaczął -Jak to się stało że jesteś z Bradym,zasugerował Ci przecież,że jesteś prostytutką -Podniósł lekko ton
-Wiesz,popełnił błąd ale..
-Wyzwał Cię -Zdenerwował się
- Ale przeprosił mnie następnego dnia i nigdy więcej mnie tak nie nazwał
- I co ? Od tamtej pory jesteście razem?
-Nie,zaczął przychodzić do kawiarni i pewnego razu poprosił mnie o numer telefonu i od tej pory jesteśmy razem
-A nie lecisz czasem na jego hajs? Bo za inteligentny to on nie jest- Miał zdecydowanie za Długi język.Nie powinienem tak do niej mówić
-Nje jestem jedną z tych które lecą na kasę,możesz być tego pewien-Powiedziała twardo
-Może-Wstał -Ale coś jest na rzeczy bo nie jesteś z nim szczęśliwa i to na prawdę widać
-Wyjdź- Wzięła głęboki oddech
-Boli Cię to co mowie bo to prawda- Stanął zdecydowanie za blisko niej
- Kochasz go? -Spytał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz