czwartek, 30 marca 2017

One Shot Leonetta cz.2



   -Wyłącz to-Usłyszała głos siostry czego zresztą oczekiwała.Zawsze były inne.Scarlett wdała się w zawsze poważnych i surowych rodziców którzy wymagali od nich aby w wieku trzech lat były już perfekcyjne.Nigdy nie zapomniałam zajęć dodatkowych dydaktycznych na których uczyła się poprawnie mówić,pisać oraz wpajali jej te wszystkie zasady "celibatu".Szacunek do siebietratatata,nauka zawsze była ważniejsza niż wszystko.Nie liczyło się to jakim jesteś czlowiekiem,tylko jakie studia skończysz i na ile osób wyprawisz ślub.Scarlett szybko do tego przywykła i teraz w zasadzie jest taka sama jak ich matka.Ja za to nigdy nie dałam zrobić z siebie kogoś kim nie jestem.Zawsze byłam przebojową Violettą i nie potrafiłam w sobie tego stłamsić.Kiedy rodzice taszczyli je na lekcję odpowiedniej dykcji ona w tym czasie ukladała w głowie zabawne piosenki i wierszyki,na lekcji kaligrafii rysowała siebie jako księżniczkę o długich lśniących włosach  a na lekcji tańca towarzyskiego jedyne czym się zajmowała to deptanie butów partnera.Potem wszystko się zmieniło.Rodzice przestali we mnie wierzyć i trochę mi odpuścili.Poslali nas do szkoły,tam poznawałam pierwszych przyjaciół.Podczas gdy skakalam przed szkołą na skakance i dostawałam czekoladowe cukierki od chłopców to Scarlett nie wyłaniała się z biblioteki,zupełnie dwa różne światy
     -Scar,ja nie wytrzymuje w takiej ciszy- Zciszyła trochę muzykę.
     -Przestań już Scar,trochę muzyki nam nie zaszkodzi- Wtrącił Leon
     -To w takim razie,chyba wyjdę trochę wcześniej- Spojrzała na nich ze złością.
     -To wróc szybciej,wieczorem przychodzą Federico i Ludmiła z Chloé -Powiedział jej a ona tylko kiwnęła głową i wyszła
     -Kim jest Chloè? -Zapytała zaciekawiona i usiadłam koło Leona.Zawsze byłam bardzo ciekawska ale nikomu to nigdy nie przeszkadzało a skoro szatyn jest ze Scarlett to musi być naprawdę tolerancyjny skoro znosi humor mojej siostrzyczki.
    -Chloe to moja chrześnica,córka Ludmiły i Fede- Wyjaśnił jej.Uwielbiała dzieci od zawsze.
     -Jeju,to świetnie-Powiedziałam -Uwielbiam dzieci
      -Scarlett nie bardzo -Westchnął i oparł głowę i oparcie krzesła
     -Scarlett niczego nie lubi-Powiedziałam szybko zanim zdążyłam ugryźć się w język- Przepraszam ja,nie powinnam- Wytlumaczylam szybko
   -Ciężko mi to powiedzieć ale masz rację- Westchnął
    -To dlaczego z nią jesteś? -Zapytała zaskoczona
     -Moi i jej,to znaczy moi i wasi rodzice nas poznali,chyba właśnie po to zorganizowali wtedy przyjęcie.
     -Nigdy mnie nie zapraszali -Wyznała uśmiechniętą- Bali się że  narobię im wstydu,w opini ich znajomych Scarlett jest jedynaczką.A Violetta zawsze była tylko nieposłuszną córką,która zamiast zostać prawnikiem to zrobiła nazłość rodzicą i została pieprzoną Stewardessą- Wyznała -Mimo wszystko nie żałuję,spełniłam swoje marzenia a nie ich.-Westchnęła i uśmiechnęła się lekko
    -Podziwiam Cię- powiedział Leon -Zawsze robiłem to czego wymagali ode mnie rodzice.
    -Nie buntowałeś się?  -Spytała zaskoczona a on  podciągnął rękaw koszulki i zobaczyła na jego przedramieniu wytatuowaną czaszkę.Wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem
     -Bez obrazy,ale to najgorsza imitacja czaszki jaką w życiu widziałam- Ponownie zachichotała
     -Kolega się dopiero uczył- Wyjaśnił jej z uśmiechem- Chciałem im pokazać że nie będą cały czas mnie kontrolować.Miałem szesnaście lat,wyobraź sobie ich minę kiedy pewnego  ranka zeszłem na śniadanie które jedli wraz z kolegami z pracy zupełnie bez koszulki.Matka zachłysnęła się sokiem a ojciec prawie połamał widelec
      -Pobijesz?  -Zapytała dziewczyna i podniosła do góry koszulę i ukazała tym średniej wielkości kolczyk w pępku oraz coś w rodzaju ozdobnej korony pod piersiami.-Piętnaste urodziny- Wykrzywiła uśmiech w jadowitym uśmiechu.
    -A pobijesz to,że w wieku szesnastu lat przemyciłem do swojej sypialni dziewczynę?  Byłem strasznie zakochany
     -Ty przynajmniej w wieku szesnastu lat nocowales w domu,ja latałam po klubach- Zaśmiała się na wspomnienie o tym .
   -Dobra,dobra- Podniósł ręce w geście obronnym- Wygrałaś,byłaś bardziej buntownikiem- Przybliżył się do niej kiedy nagle zadzwonił jego telefon który nieco przywrócił go na ziemię- Tak Scar?- Westchnął A Castillo uśmiechnęła się o pokręciła głową z niedowierzaniem.Sprawdza go
    -Nie chcesz przyjechać? -Usłyszała jej głos w słuchawce
    -Przecież jesteś w pracy- Uniósł brwi ze zdziwieniem
   -No tak ale za godzinkę,mam przerwę-Wyjaśniła- Poszliśmy na kawkę.
    -No nie wiem-Westchnął
     -Dobra-Powiedziała twardo- Nie to nie- Usłyszał charakterystyczne pikanie.Rozłączyła się.Czy ta baba musi robić ze wszystkiego problem?
Szatynka chcąc przerwać niezręczną ciszę między nią a siostrą podeszła do radia stojącego obok i puściła głośną muzykę."Głośną " dla Scarlett,która jedyne czego słuchała to wiadomości.
Nagle do jego uszu dobiegł dźwięk piosenki Imagine Dragons-Demons .W tym domu tak dawno nie słyszał żadnej najcichszej piosenki że dopiero teraz uświadomił sobie jak mu tego brakowało.
    -Mogę prosić do tańca- Wyciągnąłem ręke w stronę szwagierki a ta chętnie ją ujęła.Zazdrościł jej takiego życia.Widac że była bardzo szczęśliwa.
    Obrócił ją trzy razy a potem znowu przyciągnął do siebie,będąc już trochę za blisko niej.
     -Nawet nie wiesz jak dawno nie tańczył em- Powiedziałem jej a ona uniosła brwi ze zdziwienia.
      -This is my demon in eyes.This is my demon eyes- Zaśpiewała brunetka
      - Jeszcze do tego śpiewasz- Zaśmiał się o i ponownie obrócił ją wokół siebie
Witam was,wiem że bardzo długo czekaliscie na tą drugą część ale niestety po usunieciu się tamtej nie miałam za grosz ochoty do tego z powrotem usiąść nie jestem z tej części w żadnym stopniu zadowolona.Flaki z olejem.Może na 3 część bardziej mnie natchnie.Pozdrawiam ❤

Brak komentarzy: