Znowu gadasz sama do siebie,wszystko powraca
Nie oszukujmy się jesteś,byłaś i na zawsze będziesz nienormalna
Violetta Valleria Castillo od czternastego roku życia cierpiała na chorobą psychiczną- Schizofrenię.
Choroba ta objawiała się tym,że dziewczyna miała halucynacje,zwidy,słyszała głosy które jej groziły i rozkazywały.Gadała sama do siebie.Miewała tez straszne napady agresji,potrafiła rzucić się na zwykłego przechodnia idącego po ulicy którego nawet nie znała.
Schizofrenie odziedziczyła po zmarłej na te chorobę matce.
Violetta w wieku szesnastu lat zaczęła się leczyć,dostawała leki,miewała rozmowy z psychologami,jednak to nie pomagało.
W wieku osiemnastu lat zamknięto ja w ośrodku psychiatrycznym,ponieważ bardzo poważnie zaatakowała swoją siostrę-Julie. Nie była to jej wina,nie kontrolować siebie w tamtym momencie,była to po prostu bardzo za awansowana choroba.
Kiedy trafiła do ośrodka pod wpływem specjalistów choroba nieco odpuściła,jednak wciąż zdawały jej się zwidy halucynacje czy ataki furii.
Kiedy skończyła 21 lat choroba już całkiem odpuściła i Castillo mogla opuścić ośrodek.Skończyła studia i znalazła prace w biurze.Można powiedzieć ze jej życie przybrało naprawdę kolorowych barw i była bardzo szczęśliwa. po kilku miesiącach poznała chłopaka- Leona Verdasa właściciela wielkiej firmy. Oboje się w sobie niesamowicie zakochali,było to naprawdę cudowne i niespotykana uczucie. Nie znali się długo a mieli wrażenie jakby znali sie cale życie. Po roku bycia ze sobą zaręczyli się. Był tylko jeden problem:Violetta ani razu nie wspominała o swojej przeszłości przyszłemu mężowi.Bala się ze jej nie zaakceptuje,ze ja zostawi,ze znowu zostanie sama,ze sie przestraszy i ucieknie od niej
- Violetta?? Violetta do cholery obudź sie!- krzyczał Leon potrząsając narzeczoną.
Nagle dziewczyna podniosła sie do pozycji siedzącej.
- Violetta,co sie stało?
- Leon ja,ja nie wiem,miałam zły sen- skłamała
-To nie wyglądało na zły sen,to wyglądało jakby cie coś opętało
- To był zwykły koszmar,a teraz mnie przytul
Verdas objął Castillo swoimi silnymi ramionami i pocałował ja w policzek,po czym oboje zasnęli
Nastęnego dnia
Nie,ja nie mogę uwierzyć w to co sie wczoraj stało,a gdyby Leon skojarzył fakty?Jedno jest pewne nie może sie dowiedzieć,a ja muszę to kontrolować
- Czy ciebie już całkiem powaliło? Ty musisz sie leczyć,idź do swojego starego psychiatry,on ci pomorze- powiedział głosik w jej głowie
- Jeśli tak zrobię to Leon sie dowie i zostawi mnie- z jej oczu zaczęły lecieć łzy.Kochała Leona i nie wyobrażała sobie go stracić,był dla niej najważniejszy,miała tylko jego. Rodzina odwróciła sie od niej,przyjaciele tak samo,bali sie jej
Parę godzin później
Zobaczyła nad sobą Leona,był bardzo zdenerwowany i jakby płakał?
- O mój boże Violetta co sie stało?
- Ja, ja nie wiem,nie pamiętam- powiedziała
- Wszedłem do domu,leżałaś na podłodze,miałaś drgawki,tak sie balem- przytulił ja do siebie- Jutro jedziemy do lekarza
na te słowa szatynka zbladła
- Nie Leonie to nie jest konieczne
- Jak to nie,Violetta to sie zdarzyło już drugi raz
- Jaki drugi,mówiłam tamto to był zły sen
- Jeśli jeszcze raz zdarzy sie taka sytuacja dzwonie po karetkę i nawet nie będę sie zastanawiał- powiedział chłodno i odszedl
- Nie powtórzy sie- szepnęła,chociaż dobrze wiedziała ze to niemożliwe
Podniosła sie a chłodnej podłogi i udała sie na górę do sypialni.Na łóżku leżał Leon,patrzył sie w sufit. Szatynka położyła sie obok niego. On nawet na nią nie spojrzał,jego wzrok utkwiony był na suficie
- Jesteś zły?- zapytała
- Nie Violu,nie jestem zły.Po prostu martwię się o ciebie
- Leon to,to sie już nie powtórzy,to było jednorazowe
- A co jeśli nie?-poderwał sie - Violetta ja nigdy nie widziałem czegoś takiego- spojrzał na nią,w jego oczach widać bylo strach i troskę.
- Jeśli to sie powtórzy to pojedziemy do lekarza-zapewniła
Pokiwał głową na znak ze tak.Przysunął sie do niej i przytulił ja do siebie.
Obudziły ją promienie słońca. Zasłoniła oczy rękoma i usiadła. Była wypoczęta i pełna energii. Bardzo bała się zasnąć,bała sie że znowu dopadnie ją to.. to z czym nie potrafi sobie poradzić,bała sie że zobaczy nad sobą zmartwionego Leona. Jeśli zdarzy sie to ponownie Leon zadzwoni po pogotowie a wtedy dowie się wszystkiego.Wtedy..wtedy byłoby źle ,bardzo źle.Zostawiłby ją kilka miesięcy przed ślubem,tak bardzo go kochała,nie chciała go stracić.
Zeszła na dół.Jej narzeczony siedział przy stole i pił kawę. Podeszła do niego i musnęła jego policzek
- Jak się czujesz?- zapytał z troską
- Jak mam sie czuć? Tak samo jak zwykle,dobrze- skłamała
- Violetto,mnie nie okłamiesz,widzę że coś jest nie tak- powiedział
- Wcale nie,jest tak jak zawsze,nic się nie zmieniło
- Kiedy wczoraj cię zobaczyłam,tutaj na podłodze, to nie jest normalne i nie wmówisz mi tego
Nie odpowiedziała.Nie potrafiła dłużej go okłamywać,ale nie mogła także powiedzieć prawdy.Nie odpowiedziała.
Milczeli,nie odzywali się do siebie,niezręczną ciszę przerwał Leon
-Idę do pracy- oznajmił,Obrał buty i kurtkę i po prostu wyszedł.Zawsze dostawała od niego buziaka, a teraz nic.Jest zły?
Dziewczyna została sama w domu. I co teraz ? Isc do lekarza? Apteki? Po jakieś leki?Nagle zrobiło jej się ciemno przed oczami. To koniec
Otworzyła swoje czekoladowe oczy. Ujrzała nad sobą wielu ludzi w białych kaftanach
- Obudziła się- Usłyszała głos jednego z nich
- Jak sie czujesz- zapytał inny
Podniosła sie do pozycji siedzącej
- Jest okey
- Panno Castillo nastąpił u pani powrót choroby,na szczęście w minimalnym stopniu. Może pani za Parę dni wyjść do domu pod takim warunkiem,że będzie pani zażywała leki i zgłaszała się na cotygodniowe kontrole do lekarza.
- Tak oczywiście. Panie doktorze czy,czy mój narzeczony tu jest?
- Owszem jest,kiedy wrócił z pracy i zobaczył panią zawiadomił karetkę,bardzo się martwił
- Czyli on już wie o mojej chorobie?
- Tak wie,pewnie czuje się zagubiony i zawiedziony ze wcześniej mu pani nie powiedziała - westchnął
Posmutniałam
- Czy może go pan zawołać?
- Tak,oczywiście
Czekała parę minut,po chwili do sali wszedł on,nawet na nią nie spojrzał tylko usiadł na krześle obok łóżka i spojrzał w podłogę
Po chwili odezwał się
- Jak mogłaś to przede mną zataić?-powiedział zirytowany
-Leon ja chciałam ci powiedzieć
- To dlaczego tego do jasnej cholery nie zrobiłaś?!Wiesz jak się poczułem,jak się o tym dowiedziałem
- Bałam się- powiedziała
-Ale czego ty się bałaś?!Miałem zamiar poślubić kogoś o kim prawie nic nie wiem
-Miałeś?!Mam przez to rozumieć ze chcesz mnie zostawić?
- Teraz już sam nie wiem.Przez tyle czasu mnie okłamywałaś.
-Leon ale ja,ja naprawdę...
-Wybacz- powiedział i opuścił sale
Straciłam go na zawsze
4 dni później
Violetta Castillo właśnie opuściła szpital.Była załamana Leon nie odwiedził ją ani razu od kiedy się dowiedział.Dlaczego? Bał się być z chorą psychicznie kobietą? Czy po prostu nie mógł jej wybaczyć kłamstwa?
Weszła powoli do ich wspólnego domu.Nie było go.Nie było jego bagaży.Weszła do ich sypialni, na łóżku leżała koperta.Rozpieczętowała ją
"
Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo cię kocham,pomimo tego że mnie okłamywałaś od początku naszej znajomości.Przez całe swoje życie będę rozpamiętywał chwile związane z tobą-te dobre i złe. Jesteś dla mnie najważniejsza na świecie i nic tego nie zmieni.Jednak w związku z ostatnimi zdarzeniami nie mam pojęcia co dalej z naszym związkiem,daj mi trochę czasu,muszę sobie to wszystko przemyśleć i pookładać.Nie wiem czy po tym wszystkim będę mógł ci jeszcze zaufać
Twój Leon
Nie wydusiła ani słowa ,rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Czy wybaczy jej? Będą razem?
Miesiąc później
Siedziała w parku,codziennie tu przychodziła,było to miejsce w którym obydwoje uwielbiali przebywać.Tak bardzo kochała Leona,czy on jej kiedykolwiek wybaczy?
-Violetta?- usłyszała cichy szept
Odwróciła głowę.Ujrzała JEGO.
-Leon? To naprawdę ty?
Nie odpowiedział tylko podszedł do niej i pocałował
- Czy to znaczy że nie zostawisz mnie? Leon ja jestem nienormalna!- uniosła się.Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza
- Nie mów tak kochanie. - otarł łzę spływającą po zarumienionym policzku
- Ale taka jest prawda - spuściła wzrok
- To nie zmienia faktu że kocham cię najbardziej na świecie.Jesteś tylko moja- Leon Verdas złączył swoje wargi z malinowymi ustami Violetty Castillo,niedługo Verdas. Nic ich nie rozłączy. Pomimo wszystkich przeciwności będą razem. Na zawsze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz