czwartek, 29 grudnia 2016

Rozdział 10 "Narzeczona potwora"

Wypił jeszcze kilka kieliszków wódki i poszedł do pokoju gościnnego gdzie zamierzał spać.Było grubo po północy a jego brata jeszcze nie było.Co prawda mówił że spotkanie może sie przedlużyc ale żeby aż o tyle godzin? Wykąpał się i już miał się kłaść kiedy z pokoju obok usłyszał krzyk Violetty.Z prędkością światła poderwał się z łóżka i pobiegł do jej sypialni.Nadal krzyczała a po jej policzkach pływały łzy.Miała zły sen
Podszedł do niej i delikatnie poruszył jej ramieniem.Zaczęła się budzić.
    -Już,spokojnie -Przytulił ją do siebie
Martwił się o nią.Może na prawdę po raz pierwszy w życiu się zakochał.Wkraczał na kompletnie nieznane wody.Przeważnie tylko sypiał z kobietami albo..albo? Nie było żadnego "albo",tylko i wyłącznie z nimi sypiał.Nie chciał,a nawet nie potrafił zaangażować się w coś bardziej.
      -Przepraszam,obudziłam Cię -Westchnęła i wytarła twarz
      -Nic nie szkodzi-Westchnął i podszedl do siebie.Tak po prostu odszedł

Obudził to dźwięk otwieranych o piątej rano drzwi,sam musiał wstać wcześnie aby wrócić do domu,zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i wrócić do pracy
Mimo tego był zdziwiony że Jego brat wrócił dopiero nad ranem do domu.Gdzie on był tyle czasu?
   -Gdzie byłeś tyle czasu? -Zapytał co kiedy robił sobie kawę
Wyglądał dziwnie.On gdyby miał całą noc siedzieć w pracy na jakiejś durnej konferencji do piątej rano,wróciłby wściekły i jedyne czego by chciał to położyć się do łóżka.Tymczasem Brady tryskał radością z co najmniej kilometra
     -Konferencja się przeciągnęła -Wyjaśnił- Dzięki że zostałeś.Nie musiałeś
    -Wiesz,moim zdaniem powinieneś więcej czasu przebywać w domu.Violetta jest wyraźnie samotna -Powiedziałem
     -A co jeszcze Ci powiedziała? -Zapytał a w jego oczach zobaczył coś czego jeszcze nigdy nie widział,sam nie wiedzial co to dokładnie było
     -Nic,po prostu widać że ciężko jej siedzieć samej w tym domu
      -Masz rację,zaniedbalem ją ostatnio -Westchnął -Ale to dlatego że chce przyśpieszyć przyjęcie zaręczynowe.Już za tydzień ogromna sala,ponad trzysta osób,miało  być dopiero za miesiąc ale udało mi się to załatwić
    -To dobrze -westchnął
    -Leon,wszystko w porządku?Strasznie zbladłeś -spojrzał na niego podejrzliwie  
    -Tak,boli mnie trochę głowa,zaraz  muszę jechać do pracy
   -Jesteś pracoholikiem,znajdź sobie kogoś może wtedy odezwiesz się od tej pracy
    -Nie chcę miec nikogo -Powiedziałem.Nie chce mieć nikogo już ona
        -Dobra,jak chcesz -Powiedział-Miłej pracy
     

  Po obiedzie który zrobiła Brady'emu,pierwszy raz odckilju miesięcy poczuła się znowu przez niego kochana.Może coś zrozumiał? Mijał już drugi dzień a on ani razu nie zamknął jej w piwnicy i ani razu nie podniósł na nią ręki.Może znowu wrócił tamten Brady,którego poznała w kawiarni.Miły i romantyczny,tak jak jego brat Leon.
Kolejnym zaskoczeniem było to że powiedział jej że chce spędzić z nią resztę tego dnia.Dal jej czas aby mogla się pomalować i ubrać i pojechali o galerii w której Tak dawno nie była
    -Chciałbym żebyś wybrała sobie sukienkę na przyjecie zaręczynowe -Powiedział jej
      -Ale to dopiero za miesiąc -Powiedziała
Miesiąc,jeszcze miesiąc i już nie bedzie miał a wyjścia,bo  końcu obieca mu przed trzystoma osobami że zostanie jego żoną i wtedy już nie będzie  odwrotu
Jeśli miała być szczera to poważnie zastanawiala się czy nie załatwić lewego paszportu i zwiac za granicę.Pewnie od razu zerwała by te zaręczyny po pierwszym uderzeniu jakie dostała od Verdasa,ale on wie zbyt dużo o jej przyszłości i zbyt dużo pomaga jej rodzinie ktora gdyby nie on wylądowała by na ulicy
        -Owszem,miało być za miesiąc.Ale odbędzie się za tydzień -Powiedział a ona zrobiła zawiedziona minę.Co? Jak To? Tydzień?
        - Ale.. Ale przecież..-Zaczeła się jąkac
       -Cichutko,spokojnie,wszystko już jest przygotowane.Nie cieszysz się?
        -Cieszę- Sklamała i spuściła głowę w dół.Jeszcze tydzień a stanie się oficjalną narzeczoną potwora


Zaczęła się coraz bardziej bac,że jak tylko ogloszą oficjalnie swoje zareczyny to zacznie być Jeszcze gorzej niż jest teraz
Zeszła po cichu na dół w nadziei że jej narzeczonego nie Bedzie już w domu.Niestety myliła się,bo ten siedział w jadalni przy stole i czytal gazetę
    -Violetta -Warknął.Zacisnęła powieki i odwrocila się w jego stronę
     -Powiedz mi,czy Ty jesteś aż taka głupia czy tylko udajesz? -Wstał od  stołu
     -Ale..-Zaczęła się tłumaczyć czy bardzo go zdenerwowała bo uderzył pięścią w stół
     -Którą jest godzina?!
      -No..-Spojrzała na zegarek -Szósta rano-Przełkneła ślinę spodziewając się najgorszego 
      -Właśnie! Więc dlaczego,jeszcze nie mam kawy i śniadania na stole?! -Ponownie uderzył pięścią w stół
     -Przepraszam...myslalam że..
     -Myślałaś? Ty? Ty nie myślisz? Dla mnie zawsze pozostaniesz dziwką ktorą wyciągnąłem z burdelu!  -Poszedł do niej i uderzył ją w twarz.Prawy policzek piekł ją niemiłosiernie a ona upadła na podłogę
 Usłyszała jego śmiech 
          -Pewnie myślałaś że jak przyspieszylem zaręczyny to możesz wszystko ?!-Ponownie się Zaśmiał -Jeśli Ci coś nie pasuje,zawsze możesz wrócić z rodzinką na ulicę- Trzasnął drzwiami i wyszedł z domu zostawiając ją zapłakaną na ulicy
      

wtorek, 27 grudnia 2016

Rozdział 9 "Powinienem wyjechać raz na zawsze

     -Ty  suko! -Krzyknął do niej po powrocie ze szpitala kiedy tylko zamknął za nią drzwi 
     -Czy Ty zdajesz sobie kurwa sprawę jakiegostrachu mi napędziłaś? Jeśli się dowiem,że pisłaś chodź jedno słówko to zabije Cię szybciej niż zdążysz zawołać o pomoc! 
Ścisnął jej nadgarstek i pchnął ją do ciemnej i zimnej piwnicy w ich domu
   -Boli- Krzykneła głośno i wybuchła płaczem
   -Boli?!Boli?! Ty chyba nigdy nie zasnęłaś prawdziwego bólu ! -Przewrócił ją na podłogę i z hukiem zatrzasnął metalowe drzwi od piwnicy
  Zawsze tak robił kiedy coś zrobiła,bił ją a potem zamykał w piwnicy,bez jedzenia,picia i światła 
Tym razem siedziała tam ponad dwa dni,była przyzwyczajona do tego ale i tak była głodna i zmarzmięta,pomimo że Jego dom był naprawdę luksusowy to piwnica zawsze była tylko i wyłącznie piwnicą,do której chodziło się po coś co używało się raczej rzadko albo prawie w ogóle
Przez te dwie noce kiedy tu była słyszała kroki i intensywny kobiecy śmiech.Wiedziała ,że narzeczony ją zdradza ale nie sądziła że będzie takim potworem żeby kochać się z jakąś kobietą podczas kiedy jego prawdziwa kobieta siedziała głodna i zmarzmięta w ciemnej i zimnej piwnicy
Trzeciego dnia,z samego rana usłyszała dźwięk otwierania ciężkich drzwi
Brady podszedl do niej i chwycił ją za ramię,wyprowadzając na górę 
Oślepiło ją światło dnia,którego jej tak bardzo brakowało
     -Na co czekasz? -Warknął do niej -Śniadanie samo się nie zrobi..i idź się ogarnij,wyglądasz okropnie
Jak ma wyglądać po nocach spędzonych bez dostępu do wody,czy jakiegokolwiek jedzenia? Czego on od niej oczekuje,że wyjdzie stamtąd jak z salonu odnowy biologicznej? 
Skierowała się do łazienki i wzięła szybki prysznic,przebrała się w suche ubrania i zrobiła delikatny makijaż a włosy związała w niedbałego koka i szybko skierowała się na dół 
     -Gdzie to śniadanie? -Warknął do niej 
      -Prosiłes żebym się ogarnęła,zrobiłam To
Dopiero teraz podniósł wzrok z nad gazety i zlustrowal ją wzrokiem
    -Nie widzę różnicy,nadal jesteś  wstrętna -Powiedział obojętnie a ona zaczęła przygotowywać mu posiłek zaczynając coraz bardziej zastanawiać się nad swoim życiem
Zaraz po śniadaniu poszła do górę do jeszcze niedawna ich sypialni i zaczęła wrzucać do walizki najpotrzebniejsze rzeczy.Nie ważne było to,że nie miała dokąd iść i gdzie mieszkać.Ważne było to żeby raz na zawsze uwolnić się od niego 
Zeszła na dół tak cicho jak to możliwe.Na jej nieszczęście zaczęło padać,ubrała ciepłe buty,płaszcz i już miała nacisnąć klamkę
     -A Ty dokąd?  -Usłyszała głos Brady'ego.Zamarła
   -Zadałem ci pytanie. Wzięła dwa głębokie wdechy i odwrocila się w jego stronę
   -Odchodzę- Oznajmiła pewnym tonem.Teraz to on zamarł i wpatrywal się w nią jakby widział ją po raz pierwszy w życiu
 -Chyba sobie żartujesz? -Zapytał w końcu a ona pokonała głową na znak że to wcale nie jest jej żart
   -O nie-Zastawil jej drzwi -Tak nie będzie.Jesli opuścisz ten dom,twój ojciec, matka i brat stracą pracę ktorą im załatwiłem- Zaczęła się go bać  -Mało tego,nie dość że trafią na ulicę razem z Tobą,to jeszcze będą spłacać kredyt który aktualnie spłacam za nich JA,jeśli już nie pamiętasz.A Ty?  Dokąd pójdziesz? Oni są w Europie a my jesteśmy w Ameryce,jeśli mnie pamięć nie myli..ale..-Otworzył jej drzwi -Droga wolna,tylko zostaw walizkę,są tam  ubrania które ja Ci kupiłem za swoje pieniądze
Walizkę którą trzymała w dłoniach momentalnie postawiła na ziemi i zdjeła płaszcz 
  -No!-klasnął w dłonie- Grzeczna dziewczynka 
Rozchylil ramiona a ona z obrzydzeniem  i niechęcią przytuliła się do niego
    -Kocham Cię,wiesz koteczku?-Zapytał ją
      -Wiem-Odparła a po jej policzku poleciała pojedyńcza łza

Tego dnia już jej nie uderzył.Pozwolil poloźyc jej się na kanapie i przykrył kocem.Albo coś zrozumiał,albo chce wzbudzić na nowo jej zaufanie.A może nie miał okazji ? Bo po kilku godzinach od jej "odejścia " przyszedł młodszy Verdas i sprawił że był to jeden z najlepszych wieczorów w jej życiu.On chyba naprawdę był inny ,ale tak dobrze udawał.
Wyjdzie za Brady'ego dla dobra swojej rodziny a potem popełni samobójstwo,nie chce ciągnąć dalej takiego życia.Gdyby nie jej rodzina,ktora ma wszystko od jej narzeczonego,pracę,dom a nawet spłatę kredytu, wtedy wydawało jej się że Brady jest tak dobrym człowiekiem i robi to wszystko z miłość i do niej.Szybko się jednak przekonała,że wcale tak nie jest.Wszystko podstępnie zaplanował aby to ona nie miała wyjścia.


Lekarz po wyjściu z sypialni,po kilku godzinach wpatrywania się w kobietę jego snów zszedł ponownie do salonu gdzie  usiadł na kanapie i nalał sobie kieliszek zwykłej obrzydliwej wódki .Chyba jedyną opcją jest przeniesienie kliniki do innego miasta i przeprowadzka tam.Nie wytrzyma tak dłużej.Oni się kochają,on nie może ot tak tego popsuć.W końcu jego brat zacznie coś podejrzewać a on nie będzie psuł jego szczęścia.Może faktycznie lepiej by było gdyby wyjechał raz na zawsze?

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Rozdział 8 "Oddałby wszystko aby mogła być jego "

Od kilku dni bezustannie próbował się
dodzwonić do swojego brata,tym razem to on nie dawał znaku życia,mimo tego że dzwonił po kilkanaście razy dziennie,może przesadzam  ale zaczął naprawdę martwić się zarówno o niego i jak o Violettę  która przecież nie powinna opuszczać szpitala jeszcze przez co najmniej kilka dni,niby nic jej nie zagrażało ale jednak,mimo wszystko wolałby mieć pewność.
Dlatego postanowił zwolnić się dzisiaj z pracy trochę wcześniej niż zwykle i odwiedzić brata
Jak zwykle podjechał pod jego dom swoim czarnym Mercedesem i zadzwonil dzwonkiem
Nic.Może ich nie ma? Ale w takim razie gdzie są? Nacisnął przycisk jeszcze raz i  tym razem po kilku sekundach drzwi otworzył mu brat
-Leon-Uśmiechnął sie tajemniczo
-Martwilem się- Powiedziałem zgodnie z prawdą -Nie odbierałeś telefonów-zmarszczylem brwi
-Musiałem czymś zająć głowę,na prawdę ten wypadek Violi- Westchnął- Gdyby coś jej się stało,nigdy bym sobie tego nie wybaczyl -Wyglądał na naprawde przyjętego i rozbitego tą sytuacją.Pod jego oczami widać liczne since i wory
-Do teraz nie śpię po nocach,przecież gdybym przyjechał z pracy godzinę później to niewiadomo czy by przeżyła -Kolejne westchnięcie.On chyba naprawdę bardzo ją kocha
-Powinieneś przestać się już tym zamartwiać,to już sie nigdy nie zdarzy-Powiedziałem  -A Właśnie? Jak tam nasza pacjentka?
-Zapraszam-Rozchylil drzwi i wpuścił mnie do środka

Zdjąłem płaszcz w przedpokoju i wszedłem w głąb ogromnego domu,zobaczyłam Violettę leżącą na kanapie pod ciepłym kocem
-Jak sie miewa moja królewna? -Zapytał ją Brady i Pocałował w czoło z czułością a on poczuł ukłucie w sercu.To on powinien teraz całować jej czoło
Kiedy miał się odezwać zadzwonił telefon starszego Verdasa który przeprosił ich i wyszedł
 A on przesunął sobie krzesło do skórzanej kanapy i usiadł naprzeciwko dziewczyny
-Jak sie dzisiaj czuje moja ulubiona pacjentka? -Zapytałem a ona uśmiechnęła się pokazując dołeczki w policzkach i idealne zęby
-Od kiedy ulubiona? -Zapytała
- Od zawsze-Powiedziałem- Pokaż mi to nieszczęsne czoło-Skontrolował jej ranę na czole którą Wyglądała coraz lepiej
- Leon zostaniesz z Violettą? -Usłyszał głos brata -Muszę jechać na pilne spotkanie biznesowe,nie wiem czy nie wrócę późno a jie chce żeby ona się przemeczała a wiesz jaka jest uparta
-Nie ma problemu-Odpowiedziałem trochę zbyt szczęśliwy.Nie mógł mu sprawić większej niespodzianki niż spędzenie kilku godzin a może nawet całej nocy z Castillo
-Dzięki,jestes super bratem,bede późno ale gdyby się coś działo to dzwoń -Założył marynarkę,zgarnął kluczyki i wyszedĺ dając wcześniej buziaka narzeczonej
-Jest trochę zbyt opiekuńczy- Powiedziała Dziewczyna po chwili -Jeśli chcesz to możesz jechać,nie powiem mu o tym
- Oszalałas? Spędzenie z Tobą wieczoru to będzie dla mnie  prawdziwa przyjemność- Powiedział udając sztuczną powagę a ona zaczęla się śmiać
-No to piękna Pani-Spojrzał na drogi zegarek
-Mamy w tej chwili godzinę siedemnastą,więc mamy dla siebie cały wieczór. Przyłączam się na tryb rozrywkowy lekarz i zaczynamy.Na co ma pani ochotę? -Zapytał.Dopiero teraz dostrzegł że nie miała na sobie ani grama makijażu a włosy miała związane w niedbałego   koka.Mimo tego dla niego była najpiękniejsza na świecie.Nie miał u niej  żadnych szans,nawet nie wiecie jak rozpierala go zazdrość o to że ma ją kto inny,że to nie on ją ma na własność
- Nie mam pojęcia -Powiedziała zaskoczona
-Proponuję zrobić maraton filmowy i przygotować wielki talerz naleśników z czekoladą i bitą śmietaną
-Znakomicie- Powiedziała i wstała z kanapy
Oboje skierowali się do kuchni a ona wylożyła mu na ladę składniki
-Zawsze sama gotowałam- Powiedziała szczerze
-Dlaczego mój brat nigdy z Tobą nie gotuję?-Byłem zdziwiony
Gdyby to on dostał taką szansę to codziennie robił by jej najlepsze śniadania,obiady i kolację jakie kiedykolwiek by jadła
-On po prostu nie ma na to czasu- Westchnęła -Jest zapracowany
-Zawsze możesz do mnie zadzwonić.Ja zawsze mam czas
-A klinika? -Zapytała
-Jest moja,zatrudnilem wielu innych lekarzy i pielęgniarki,więc praktycznie mógłbym tam nie pracować ale..
-Ale kochasz to co tam robisz-Dokończyła za niego
-Przejżałaś mnie na wylot.Ale nie wiesz  jednego-Udałem smutnego
-Czego? -Zapytała przerażona
-Że robię najlepsze naleśniki po słońcem- Powiedział a ona zaczęła się śmiać
Zacząłem podrzuccać naleśniki na patelni
-Patrz teraz -Mrugnąłem do niej i podrzuciłem wysoko nakeśnik
Strasznie długo spadał na patelnię a raczej wcale nie spadał bo przykleil się do sufitu
-Zdarza się- Powiedziałem a ona prawie popłakała się ze śmiechu
-Oj ty kucharzu,nie będzie naleśnika
- To chodź tu jak jesteś taka cwana-Znowu mruknął do niej a ona zabrała mu patelnię  i zaczęła podrzucac kolejnym naleśnikiem,równie wysoko,tylko jej zawsze był o cal od przyklejania się ale nigdy się nie przykleił tak jak w jego przypadku
- Patrz i się ucz -Powiedziała
- Taka jesteś?-Zaczął ją łaskotać o dziewczyna tak machnęla patelnią że drugi naleśnik przykleił się do sufitu
-Jesteśmy po równo- Zaśmiał się
-A my niby jesteśmy dorośli -Powiedziała przy ozdabianiu bitą śmietaną i czekoladą naleśników
 -Nigdy nie jest za późno żeby zjeść najlepsze naleśniki świata
Zabrali naleśniki i trochę innych słodyczy i przenieśli wszystko na kanapę

-Możesz częściej mnie tak pilnować,przynajmniej nie czuje się w tym domu taka samotna -Powiedziała kiedy skończyli oglądać maraton jakiś kiczowatych komedii romantycznych
-Dlaczego nigdzie nie wychodzisz? -zapytal ją
-Wiesz,Brady wraca na prawdę późno z pracy a ja siedzę tutaj w domu-Powiedziała
-Zawsze mozesz do mnie wpaść-Powiedział jej
-Nie sądziłam że będę miała z Tobą tak dobre relację
No tak,kiedy ją poznał faktycznie nie dał popisu dobrych manier,potem te oskarżenia.Ale teraz już wie,że to on się myli,oni na prawdę się kochają a on widocznie z zazdrości ubzdurał sobie to wszystko.Jest jeszcze lepsza niż mu się zdawało a jeśli dzięki ślubowi z Brady'm będzie szczęśliwa to on,mimo tego że to on ją kocha,nie zamierza im przeszkadzać
-Jesteś zmęczona-Zauważył kiedy już któryś raz ziewneła
-Może trochę-Przyznała
-Idź już spać,zobaczymy się za kilka dni
-Dziękuje Ci za wspaniały dzień -Powiedziała wstając
Siedział na tej kanapie jeszcze godzinę oglądając w kółko to samo,myślał nad tym wszystkim.Ona chyba na prawdę jest z nim szcześliwa.Ukryl twarz w dłoniach
Ale on ją kocha,jeszcze po spędzonym z nią dniu tylko bardziej się w to utwierdził
Wszedł na górę po krętych schodach prosto do ich sypialni
Ustawił krzesło na przeciwko łóżka i patrzył jak śpi,nawet wtedy była piękna.Oddalby wszystko aby tylko mogła być jego

sobota, 24 grudnia 2016

Rozdział 7 "Zabieram ją do domu "

Leon już do niej nie przyszedł tamtego dnia.Tylko Dlaczego? Zaskoczyło ją jego wyznanie.To on chciał się z nią umówić..a ona myślała że po prostu jej nie lubił.Mial rację,zmieniła się od tego czasu kiedy zobaczył ją po raz pierwszy w kawiarni.Ale kto by się nie zmienił gdyby codziennie był bity i poniżany przez własnego narzeczonego?  Tak,Brady ją bił,znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie a ona nie mogła nic z tym zrobić.Musiała z tym żyć.Kiedy się poznali,był zupełnie inny,wszystko zaczęło się kiedy wprowadzila się do niego i rzuciła pracę. Pamiętała Leona z tej kawiarni,wydał się jej na prawdę miły,ale nigdy już nie przyszedł do kawiarni w której pracowała.Za to jego brat tak,i to często.
Kiedy została oficjalnie narzeczoną starszego Verdasa musiała się dostosować.Zabronil się jej odzywać w towarzystwie czy na przyjęciach dopóki nie zostanie bezpośrednio o coś zapytana.Zdradzal ją praktycznie każdej nocy i miał gdzieś jej uczucia.Ona miała być jego przykrywką,miała być elegancka i piękna aby każdy mu zazdrościł.Kiedyś była zupełnie inna.Udzielala sie społecznie,chodziła na koncerty i inne rozrywki,pracowała i miała kontakt z ludźmi.A teraz? Sama nie może wyjść z domu,nawet na zakupy na które jeździła tylko i wyłącznie ze swoim "ukochanym".Kazal jej urwać kontakty ze wszystkim znajomymi i przyjaciółmi.Nie pisała już wierszy i książek jak dawniej.Teraz tylko chodziła ze ścierką do mebli i odkurzacze aby nie dać Brady'emu kolejnego powodu do bicia
Leon chyba był inny niż on,wydawał się taki szczery i miły, aczkolwiek Brady też taki był na samym początku.Zabieral ją do teatru..na pikniki i koncerty,kupował jej kwiaty,robił jej śniadania? A teraz? Dostaje w twarz za to że zepsuł się czajnik który mają już jakiś czas

Nagle uslyszała pukanie do do drzwi
-Proszę- Powiedziała cicho
Jej oczom ukazał się młodszy Verdas z tacką jedzenia
-Głodna? -Zapytał a ona poczuła ssanie w żołądku
-Bardzo -Powiedziała cicho a on usiadł na skraju jej łóżka i położył jej tace z pysznym jedzeniem na kolanach
-Brady mi powiedział -westchnął a ona zrobila wielkie oczy
Przyznał się bratu że to on ją zepchnął z tych schodów?
-Powiedz mi,jak to sie stało że zachaczylaś o ten odkurzacz? -Zapytał ją
Odkurzacz. Dobre sobie
-Dokładnie o rurę od odkurzacza.Nie zdara ze mnie,wiem- Sklamalam
Co miałam mu powiedzieć? Twój brat to skurwiel i codziennie bije mnie do nieprzytomności?
-No może troszeczkę niezdara-Uśmiechnął się i popatrzyl na nią dziwnym wzrokiem
- Przepraszam Cie za to co dzisiaj powiedziałem.Mialas się nigdy o tym nie dowiedzieć- Powiedział jej
-Nie masz za co przepraszać,nic złego nie zrobiłeś
- Mimo wszystko.Jesteś prawie żoną mojego brata.Powinienem był to zachować do siebie
-Leon-złapała to za rękę- Naprawdę..nie szkodzi -uśmiechnęła się ciepło do niego ukazując dołeczki w policzkach
-Violetta..-uslyszala dźwięk otwieranych drzwi i    po chwili zobaczyła w nich sdo jego narzeczonego
- Przyjechałem zabrać Cię do domu-Powiedział wchodząc do pomieszczenia
-Powinna zostać jeszcze na obserwacji..-Odezwał się Leon który nie był z tego zadowolony
-Przecież sam mowiles że już wszystko w porządku a wypocznie w domu
-Skoro wypisujesz ją na żądanie to chyba nie mam nic do gadania -Westchnął młodszy Verdas

czwartek, 22 grudnia 2016

Rozdział 6 "Ale jesteś tutaj"

-Leon- Powiedział spokojnie Brady który zaczynał się już coraz bardziej niepokoić- Kiedyś mówiłeś mi o wszystkim,co Ci leży na sercu,dlaczego teraz tak nie może być?
-Zadzwonię do Ciebie jutro-zmiękkłem-Dzisiaj jestem zmęczony
Na ustach jego brata pojawił się szeroki uśmiech- No to czekam na Twój telefon

Zanim położył się spać, do jego głowy po raz setny wkradly się myśli które nie pozwoliły mu spokojnie zasnąć.Może był niesprawiedliwy dla brata? Przecież nigdy nie powiedział mu o swojej miłości do dziewczyny a jego brat nie mógł  tego przewidzieć


Następnego dnia,po kolejnej nieprzespanej nocy, po wypiciu kilku czarnych mocnych kaw pojechał do swojej kliniki gdzie czekali na niego kolejni pacjenci.Praca była jedynym miejscem w którym nie myślał o problemach i skupiał sie tylko na pacjencie którego aktualnie miał
-Jeszcze kilka dni tu poleżysz i wrócisz do domu -Powiedział do chłopca którego kilka dni temu operowal.Pomimo tak młodego wieku wykryto u niego raka mózgu,na szczęście nowotwór dopiero się rozwijał i w odpowiednim czasie udało się go usunąć mimo tego że była to na prawdę trudna operacja
-W końcu-Westchnął dziesieciolatek -Mam dosyć tych szpitali
-Ale tutaj chyba nie jest tak źle
Nie był to taki zwykły szpital w którym śmierdzi chemikaliami i wszystkie ściany są białe,ta klinika została zaprojektowana przez niego i wszystko rozplanowal tak aby pacjenci poczuli się chodź trochę jak w domu i udało mu się,bo salę w których leżeli chorzy były na prawdę przytulne i sprzęty najnowszej generacji stanowiły podstawę jego szpitala
Z kieszeni jego kitla lekarskiego dobiegł go dzwonek telefonu.Przeprosil młodego chłopaka i nacisnął zieloną słuchawkę
- Leon-Usłyszał spanikowany głos brata -Musisz mi szybko pomóc -Był strasznie zdenerwowany
-Co się stało?
-Violetta..potknęła się i spadła ze schodów..boże..co ja mam robić?!Pomóż mi
-Jak to spadła ze schodów? Jest przytomna?
-Nie! Nie rusza się!Co mam robić?!
-Pakuj ją do samochodu i przyjeżdżaj tutaj do szpitala,tylko pośpiesz się,ale dlaczego nie wezwales karetki? Już dawno by ją zabrali?
-Sam nie wiem,wolę żeby miała profesjonalną opiekę
- Czekam,przy wejściu,pośpiesz się
Jak to się mogło stać? Czy Violetta Castillo naprawdę jest taką niezdarą? Zaczął się poważnie martwić o nią,jeśli stanie się jej coś złego? Zaczął pocierać rękami na znak zdenerwowania i naszła go okropna ochota na papierosa,którego od czasu liceum nie miał w ustach.Kiedyś popalał,pomagało mu to się odstresować,chodź zapach dymu wywierał na nim mdłości
Z prędkością światła na parkingu przed szpitalem podjechał starszy Verdas,wysiadł z samochodu i zaczął biec w jego stronę z dziewczyną na rękach,którą od razu przejął w swoje ręce
Była nieprzytomna a z jej skroni ciekła Wielka stróżka krwi,wbiegł z nią na oddział i nawet nie poprosił o nosze,była taka leciutka że od razu wbiegł z nią do jednej z sali i położył ją na stole
-Podłączcie ją do respiratora i pod kroplowkę-Powiedział do kielęgniarek
-Violetta -Zaczął nią lekko potrząsać
Podejrzewał utratę przytomności z powody silnego uderzenia albo glebokieto szoku
-Już,już-Mówił do niej -Będzie dobrze
Nagle zaczęła poruszać powiekami
Ufff.Zaczęła odzyskiwac przytomność
-Spokojnie,nie wstawaj-Powiedział do niej i zaczął mierzyć jej tętno
-Co się dzieje? -Zapytał cicho jeszcze nie dokońca przytomna
-Uderzylas się i to dosyć solidnie,ale już wszystło jest dobrze- Powiedział i zaczął głaskać ją po głowie,miała takie piękne miękkie włosy,idealne do jego dotyku
Pielęgniarka zaczęła przemywać jej prawy gorny róg czoła z którego ciekła stróżka krwi
-Zszyjemy Ci to i za kilka dni nie będzie śladu
Dziewczyna na te słowa skrzywiła się
-Będzie bolało? -Zapytała
-Obiecuję że nie -Powiedział i uśmiechnął sie do niej
Po podstawowych badaniach musiał zabrać się za ranę do zszycia. Dla niego Była to pestka ale ona widocznie się przestraszył kiedy zobaczyła igłe
-Zamknij oczy-Powiedział spokojnie
- Ale.. -zaczęła
- Zaufaj mi-Szepnął do jej ucha,widział jak drży
Kiedy zamknęła oczy zaczął powoli zażywać dosyć głęboką ranę
-Przepraszam Cię za Wszystko co powiedziałem-Powiedział-Byłem wtedy zły,nie miałem nic złego na myśli
Połowa rany zszyta
-Nic się nie stało-Powiedziała i uśmiechnęła się
-Wiesz.. zmieniłaś się od czasu kiedy widziałem Cię po raz pierwszy w tej kawiarni
- Wyszeptał- Po powrocie ze studiów,kiedy założyłem ta klinikę,kupiłem najdroższy bukiet róż i wróciłem do tej kawiarni,chciałem zaprosić Cię na randkę -Wyznał jej a ona zrobiła zdziwioną minę
- Niestety,twoja koleżanka powiedziała mi że już tam nie pracujesz a ja straciłem wszystkie nadzięje że jeszcze kiedykolwiek Cię zobaczę..ale..ale jesteś tutaj- Skończył szyć i Pocałował ją w czoło
-Przepraszam,nie chciałem żebyś o tym wiedziała -Powiedział i wyszedł zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć

środa, 21 grudnia 2016

Rozdział 5 "Zachowujesz się jak dziecko "

-Kocham go -Odpowiedziała cicho i spuściła głowę
-Chwila-Zaczął- Bo czegoś tu nie rozumiem.Bierzesz ślub z gościem którego rzekomo kochasz więc powinnaś skakać z radości,tymczasem ty-wskazał na nią -Chodzisz we własnym już domu po ścianach,snujesz sie jak cień,z nikim nie rozmawiasz,coś jest na rzeczy i nie wmówisz mi że tak nie jest,wy coś kombinujecie,Ty,on albo oboje.Mam Cię na oku-Powiedział do niej i wyszedł  zostawiając dziewczynę w głębokim szoku
Kłamała..ewidentnie kłamała.Nie kochała jego brata,widział już kiedyś człowieka zakochanego,chodź sam tego nigdy nie doświadczył,ale wiedział jak wygląda taki ktoś,a ona sprawiała wrażenie czegoś kompletnie przeciwnego.Zaczęła wyglądać jak cień człowieka,który choćby chciał to nie potrafi.Czy Tak zachowuje sie człowiek który kocha? Nie,zdecydowanie nie.Jest pięć opcji i którąś z nich jest rozwiązaniem
1.Udawała że go kocha żeby zagarnąć jego pieniądze
2.Naprawdę go kocha i to on sobie wmawia to wszystko aby o niej jak najszybciej zapomnieć
3.Oboje udają że sie kochają
4.Jest zmuszona przez kogoś (Ale przez kogo?!)
5.Jest chora na coś i to dlatego jest taka smutna
Któras z tych opcji jest rozwiązaniem.Tylko jak ma się dowiedzieć co tak Naprawdę się tam dzieję?  Nie może ich śledzić dzień i noc bo ma swoje  obowiązki i pracę której nie może zaniedbać,bo straci to na co pracował przez te wszystkie lata.A co Jeśli to on ma jakieś paranoję? Jeśli to on szuka dziury w całym,bo jemu na niej tak strasznie zależy...Nie!Stop!Temu Panu już dziękujemy! Chyba trochę się zagalopowalem.Nie zależy mi na niej,była po prostu ładna i tyle.Może faktycznie to on ma problem i powinien trochę wyluzować.Przecież jakby nie była z nim szczęśliwa to by z nim nie była,odwolała by ślub.Widocznie jest szczęśliwa z jego bratem co dalej jest dla niego niezrozumiałe,bo przecież jego brat jest...no sami już wiecie

Dzisiejszy dzień był dla niego naprawdę ciężko,miał jedną z najcięższych operacji jaką można było tylko dostać i niestety nie powiodła się.Był strasznie przyboty,w dodatku od jakiegoś czasu w swoim życiu czuł straszną pustkę.Od kilku dni pracował po piętnaście godzin,a kiedy przychodził do domu od razu szedł spać.Już nawet treningi nie pomagały mu wyłądować wszystkiego,nawet już nie próbował.Byl tak zmęczony zarówno psychicznie jak i fizycznie że przestał jeść i stracił parę kilogramów.Nie odczuwał już wcale głodu,pomimo tak młodego wieku zaczął popadać w coś co nazywamy pracoholizmem
Było grubo po 22 kiedy wrócił z pracy,miewał okropne nastroje a ta operacja tylko jeszcze bardziej go zdołowała.Raczej nikt go nie odwiedzał,wszyscy byli zajęci pracą,dzwonili ale nigdy nie odbierał od przyjaciół a tymbardziej od Brady'ego który kiedyś był mu strasznie bliski,teraz było inaczej.Nie chciał go po prostu widzieć.W dalszym ciągu nie mógł przyjąć do wiadomości że to on ma ją przy sobie.To on budzi sie każdego ranka i każdego wieczora zasypia przy niej.To on zabiera ją na cudowne randki i robi jej śniadania do łóżka.On.
Dlatego był zdziwiony kiedy pomimo tak późnej pory usłyszał dzwonek do drzwi,który zignorował.Nie miał ochoty na jakiekolwiek pogaduszki z niewiadomo kim,było późno,a on o piątek rano zamierzał jechać do kliniki aby od początku zagłuszyć wszystkie myśli które nie dawały mu spać
Jednak ten ktoś był widocznie strasznie upierdliy bo dzwonek cały czas dzwonił i dzwonił przez kolejne dziesiec minuta a jego zaczęła boleć głowa,dlatego dla świętego spokoju podszedł do wielkich drzwi za którymi stał Brady
-No w końcu-Powiedział mu -Co się z  Tobą działo przez te Wszystkie dni?
-O co ci chodzi? -Warknął zły.Jeszcxe tego tu brakowało
- Ejejej,co się z Tobą dzieje? Leon,martwilem się,nie dawaleś znaku życia przez tydzień
-Jestem już dorosły,radzę sobie
-No właśnie,jesteś dorosły a zachowujesz sie jak dziecko
-Przynajmniej nie zaręczam się z byle kim-Powiedział opryskliwie,nie potrafił udawać że wszystko jest w porządku
- Dlaczego cały czas wracamy do Violetty? Nie wiem dlaczego jej tak nie lubisz..przecież nic Ci nie zrobiła..
-Mi nic,ale Tobie widocznie tak.Wiem jak wygląda człowiek zakochany i wiem jak się zachowuje A zarówno po niej jak i po Tobie tego nie widać
-Skąd możesz to wiedzieć? Nigdy się nie zakochaleś
Owszem,zakochał się.
Zakochał się dokładnie półtora roku temu w pewnej kelnerke,tylko do teraz tego nie wiedział 

piątek, 16 grudnia 2016

Rozdział 4 "Kochasz go? "

-Tak,tak -wstała pośpiesznie -Zabrakło jedzenia? Zaraz zejdę -Wstała pośpiesznie
- Nie,nie -zatrzymał ją przy framudze -Nic  z tych rzeczy. Dlaczego płaczesz? Wszystko dob..-nie dokonczył
-Viola kochanie- Usłyszał głos brata za plecami i przewrócił oczami
Ręce jego brata znalazły się na tali Violetty
-Znowu bolą Cię plecy? -zapytał dziewczynę i spojrzał na nią dziwnie,to nie był wzrok pełen miłości,chociaż sam już nie wiedział jaki on był,na pewno był dla niego dziwny
-Tak -westchnęła -Od kilku dni strasznie mnie boli kręgosłup -Powiedziała cicho
-Przebierz sie i idz spać- Powiedział miękko Brady i Pocałował ją w czoło
-Poradzę sobie sam
-Na pewno? -Uniosla brwi
-Tak-Powiedział- Dzięki Leon za troskę,nic jej nie jest,chodź- wyszli z ich sypialni
Na dole,strasznie mu się nudziło.Wszyscy jego znajomi poszli już do domu i zostali tylko koledzy Brady'ego z pracy a nie przepadał za nimi bo byli zwykłymi snobami z grubymi portfelami
Dlatego kiedy nadarzyła się pierwsza lepsza okazja od razu z piskiem opon odjechał z pod domu braciszka

Następnego dnia nadarzyła mu się całkiem niezła okazja bo pracę skończył kilka godzin wcześniej,miał swoją prywatną klinikę,więc w zasadzie mógł kończyć pracę o której mu się podobało ale od jakiegoś czasu pracował coraz więcej aby jak najmniej myśleć.Bo Kiedy zaczynał,czuł jakby od środka coś mu eksplodowało,dlatego brał po dwie zmiany,co przynosiły mu naprawdę wielkie korzyści
Ale dzisiaj,korzystając z tego że Brady pracował do późna postanowił odwiedzić i trochę lepiej poznać jego nową narzeczoną.Jedno było pewne,coś było z nią nie tak,może wcale nie kochała jego brata i chciała od niego wyłudzić pieniądze? Kto zna teraz te kobiety na tym świecie
Zadzwoniłem dzwonkiem do teraz już ICH domu który tak między nami średnio mu się podobał.Jego brat ma fatalny,staromodny gust,on ceni sobie nowoczesność i w przeciwieństwie do niego ma gust.Ale jak to powiedział kiedyś jakiś idiota,"O gustach się nie dyskutuje ".
-Czesc- Powiedział udając raczej  obojętny ton -Jest Brady? Byliśmy umówieni- Skłamałem
Ciekawe kiedy mieliby się umówić,poza tym on nie bardzo ma ochotę to teraz widzieć i z nim rozmawiać
-Niemożliwe-Powiedziała i spojrzała na dosyć drogi zegarek na jej prawej ręce który pewnie dostała od mojego parsztwego braciszka -O tej porze raczej go nie zostaniesz,ale możesz na niego poczekać a ja zadzwonię
- Nie musisz,ale chętnie wejde.Chetnie poznam       
Przyszłą żonę mojego brata -Wymusił usmiech a ona wpuściła go do środka
-Zjesz coś? Albo napijesz się czegoś?
-Chętnie.Jak tam plecy?-Zapytał
- Plecy?? A tak,już lepiej -Coś było nie tak w jej odpowiedzi
-Więc-  zaczął -Jak to się stało że jesteś z Bradym,zasugerował Ci przecież,że jesteś prostytutką -Podniósł lekko ton
-Wiesz,popełnił błąd ale..
-Wyzwał Cię -Zdenerwował się
- Ale przeprosił mnie następnego dnia i nigdy więcej mnie tak nie nazwał
- I co ? Od tamtej pory jesteście razem?
-Nie,zaczął przychodzić do kawiarni i pewnego razu poprosił mnie o numer telefonu i od tej pory jesteśmy razem
-A nie lecisz czasem na jego hajs? Bo za inteligentny to on nie jest- Miał zdecydowanie za Długi język.Nie powinienem tak do niej mówić
-Nje jestem jedną z tych które lecą na kasę,możesz być tego pewien-Powiedziała twardo
-Może-Wstał -Ale coś jest na rzeczy bo nie jesteś z nim szczęśliwa i to na prawdę widać
-Wyjdź- Wzięła głęboki oddech
-Boli Cię to co mowie bo to prawda- Stanął zdecydowanie za blisko niej
- Kochasz go? -Spytał 

piątek, 9 grudnia 2016

Rozdział 3 " Można?

Zobaczył ją w drzwiach od kuchni ubraną w elegancką czarną i pewnie bardzo drogą sukienkę oraz z błyszczącą kolią na szyi
Co to ma znaczyć? Miał cichą nadzieję że jest tylko jego nową kucharką albo sprzątaczką
-Co ona tu robi? -Wypalił.Nie nie nie,to nie tak miało być.Ona miała być jego,tylko jego
-Mam wyjść? -Dziewczyna uniosła brwi i spojrzała na niego pytając o
- Leon-powiedział Brady i odciągnął to na bok
-Co Cię ugryzło,to jest moja narzeczona i chciałbym żebyś mial z nią dobre relacje
Narzeczona? Narzeczona?!Jaka narzeczona do cholery!Zrobił się czerwony na twarzy
-Ejejej.Wszystko dobrze? Co się z Tobą dzieje
-Ile wy jesteście razem? -zapytał i zacisnąl dłonie
- Cztery miesiące,a co?
-Brady,Ty się nie zakochujesz,przecież Ty nigdy nie chciałeś mieć nikogo-wyjąkał-Jeszcze rok temu nazwałes ją prostytutką!-Powiedział z wyrzutem
- Ale nie o tym teraz rozmawiamy,tylko o tym,że jesteś dla niej nie miły
-Dobra,dobra -Uniósł ręce w geście obronnym
-Uspokój się i przyjdź do nas,za chwilę- Powiedział i zniknął  w tłumie gości
Coś mu w niej jednak nie pasowało,zmieniła się przez ten rok,na pewno wyladniała ale przede wszystkim zauważył zmianę w jej postawie,która była strasznie chłodna,wyniosła i smutna? Ewidentnie była smutna,nie było w jej oczach tej radości co wcześniej i to dlatego wydała my sie zupełnie inna.Tylko dlaczego? Powinna skakać  z radości,ma bogatego faceta,nie musi pracować,mieszka w ogromnej Villi.
Postanowił bliżej się temu wszystkiemu przyjżeć.Poszedl do łazienki i pooryskał się swoimi ulubionymi perfumami od Calvina Klaina  i poprawił marynarkę
- Przepraszam,nie chodziło mi o to -Zwrocił sie do niej po wyjściu z luksusowej łazienki-Po prostu,zdziwiłem się
- Nic sie nie stało-Powiedziała cicho i wlepiła wzrok w podłogę.Unikała go?
Jego brat jak to miał w zwyczaju zwołał wszystkich do stołu i zastukał w kieliszek.Zawsze Tak robił kiedy miał coś ważnego do ogłoszenia
- Korzystając z okazji,że jesteśmy juz w komplecie- Kiwnął do mnie a ja wymusiłem
-Chcieliśmy z Violettą oficjalnie ogłosić nazwę zaręczyny i zaprosić Was wszystkich zarówno na przyjęcie zaręczynowe które będzie już za miesiąc,jak i na nasz ślub parę miesięcy później.Dziękujemy wszystkim za uwagę -Skończył a wszyscy zaczęli klaskać i gratulować.On postanowił tego nie robić bo nie widział takiej potrzeby,nie cieszył się ani trochę z tych zaręcznym,nie tak miało być,miało być inaczej,cały poprzedni rok planował ten moment kiedy w końcu wejdzie do restauracji z Wielkim bukietem róż i powie jej że jest najpiękniejszą kobietą na ziemi,ale nie,oczywiście jego braciszek go wyprzedził,mimo że nie dorasta mu do pięt Dobrze słyszycie,może i jestem zbyt pewny siebie a nawet przemądrzały ale taka jest prawda.To on,Leon miał zawsze najlepsze oceny,to on Leon był najlepszym sportowcem w szkole.Najprzystojniejszym chłopakiem w szkole,sam zapracował na swój ogromny apartament,na samochody i najdroższe ubrania o których zwykli ludzie mogli tylko marzyć Jego brat całe życie nie robił zupełnie nic,nigdy nie był w niczym dobry,miał marne oceny,zero jakichkolwiek osiągnięć a przecież był starszy,pomimo tego bez problemów jego ojciec oddał mu firmę i dzięki temu stał się milionerem który nie ma zielonego pojęcia ile stanów jest w naszym kraju i co noc sypia z prostytutkami.Pomimo tego,ona wybrała wlas nie jego pieprzonego braciszka,który prędzej czy później ją zdradzi bo taką już ma naturę
Ja owszem.Nie jestem święty,jako nastolatek nie byłem aniołem Bawiłem się dziewczynami w liceum bo miałem do tego warunki,myślałem wtedy że to niewinne flirty,jednak te dziewczyny zakochiwały się w nim,a on nie miał na to wpływu
Nie był święty,lubił od czasu do czasu przespać się z prostytutką ale stać go było na to .Naprawdę, jako lekarz w swoim prywatnym gabinecie który rozkręcil nie zarabia mało i stać go było na ogromny nowoczesny apartament w prawdziwych drapaczu chmur,jerzak zawsze i wszędzie będzie miał satysfakcję z tego że sam na to zapracował
-Minęło kilka minut a wszyscy nadal gratulowali Brady'emu,jednak nie wiedział czemu nie było przy nim Violetty,która nie odezwał odezwała sie przez cały wieczór do nikogo
A teraz zamiast być z  narzeczonym i odbierać zasłużone gratulacje?  Tak dokładnie zasłużone gratulacje Raczej nie jestem człowiekiem  ironicznym.Co ja gadam,znowu ta ironia.Bylem,jestem i zawsze będę człowiekiem ironicznym. Ale mniejsza o moje przysposobienie językowe.Dlaczego razem z moim braciszkiem nie odbiera tych wszystkich cudownych i pełnych emocji gratulacji? Muszę przestać z tą ironią,to już przesada
 Zobaczył ją jak wchodziła po schodach z głową spuszczoną w dół,coś jest z  nią nie tak.Zdecydowanie cos jest na rzeczy
Popatrzył na brata,którego widocznie mało interesowało to jak czuła sie jego "ukochana " i bawił się z innymi w najlepsze,dlatego postanowił zadziałać i kiedy już była na samej górze postanowił sprawdzając wcześniej czy nikt go nie obserwuje wślizgnąć się po schodach za nią
Wszyscy byli tak zajęci że nawet nie zauważyli że wychodzi
Kiedy był już na samej górze,udał się do sypialni Brady'ego.Znaczy teraz już ICH,ciekawe jak często sypiają ze sobą .Wyobrazil sobie ten widok,i skrzywił się.Ta wizja mu sie nie podobała dlatego szybko odgonił  od siebie te myśl i wmówił sobie że Viola ma zasady i chciałaby poczekać do ślubu,chociaż ta myśl i teoria wydawała się raczej śmieszna niż prawdziwa
Drzwi do sypialni były uchylone,a ona siedziała na łóżku.Pffff,jakie łóżko,grat nie łóżko.Gdyby była jego narzeczoną mieliby w swojej sypialni najdroższe łóżko małżeńskie  na świecie
Jednak to co przykuło jego uwagę to jej spuszczona głowa  i wyraźne łzy na jej policzkach
Wziął głęboki wdech i zapukał delikatnie
-Można?

  

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Rozdział 2 Szukam Kelnerki,Violetty

Zamówienie ku nieszczęściu studenta przyniósł im kelner,on jednak cały czas błądził za nią wzrokiem.Nie żeby mu się spodobała,czy coś.Po prostu była ładna a co za tym idzie? Pewnie strasznie niski iloraz inteligencji,jak to przeważnie bywa w przypadku tak ładnych dziewczyn Albo głupia albo łatwa albo prostytutka.Nigdy sie nie zakochał,bo nigdy nie poznał nikogo odpowiedniego.Wolal się w nic nie angażować,bo tak czy siak wiedział jak to się skończy.Małżeństwo? On miał na to inne określenie.W jego głowie małżeństwo było jednoznaczne z rozwodem i kłótnią o majątek albo ci gorsza o dzieci.Dzieci.. kto w dzisiejszych czasach chciałby je mieć? On na pewno nie nadaje sie na ojca,wolał być wolny,niezależny
Poza studiami prowadził raczej imprezowy tryb życia i w najbliższym czasie nie zamierzał tego zmieniać
Mimo wszystko jednak przez cały wieczór błądził wzrokiem za długonogą pięknością,zauważył że nie był jedynym mężczyzną który tak się jej przyglądał bo co drugi klient w tym lokalu błądzi za nią wzrokiem
-Idę do łazienki -oznajmił kolegą którzy byli zajęci dyskusją o czymś co akurat mało go interesowało
Wlepił wzrok w podlogę i zaczął iść w stronę pomieszczenia
-Auu,to bolało -usłyszał słodki głos i spojrzał na podłogę na której leżała piękna kelnerka
-Bardzo Panią Pomógł jej wstać i podszedl do niej blisko.Jednak zdecydowanie za blisko,teraz mógł jej się trochę bliżej przyjeżeć
--Jestem Leon -Wyszeptał jej do ucha
-A ja jestem Vio..-zaczęła
- Violetta stolik siódmy -usłyszała głos swojej szefowej
-Przepraszam, muszę iść- Powiedziała szybko i rzuciła mu jeszcze ukradkowe spojrzenie
Violetta
Była nawet fajna,gdyby jutro rano nie wyjeżdżał przyszedlby tu jutro po jej numer telefonu ,ale postanowił sobie że jak tylko skończy studia to wróci tutaj i osobiście wyciągnie ją na kawę

1 Rok później
Przez ten rok w jego życiu bardzo dużo rzeczy się wydarzyło,skończył w końcu studia i podjął pracę w prywatnym szpitalu,jednak nadal nie zapomniał o swoim ostatnim postanowieniu jakim było odnalezienie szatynki
Kupił po drodze czerwone róże i ubrał najlepszą marynarkę jaką miał
-Przepraszam-Zagadnął do jednej z kelnerek -Szukam kelnerki,Violetty
-Violetty?? Ona już u nas  nie pracuję,zwolniła się trzy miesiące temu
-Z jakiego powodu?-Zapytał zdziwiony a blondynka tylko wzruszyła ramionami
Jego telefon w kieszeni zaczął wibrować
-Brady? Właśnie miałem do Ciebie iść- Powiedział lekarz
-Nie teraz,zapraszam Cię na kolację u siebie,wieczorem-powiedział
-Kolację? U Ciebie? Nie potrafisz herbaty zrobić
-Nie ja gotowałem -Powiedział cicho
-Masz gosposie? -zapytał
Jego brat nigdy specjalnie nie szczycił sie dobrą opinią w kuchni,wręcz przeciwnie,był fatalnym kucharzem

Podjechał swoim czarnym nowiutkim Audi pod dom brata i wysiadł z samochodu poprawiając marynarkę i mierzwiac włosy.Zmienił się przez ten rok,nie był już niedojrzałym gównierzem,wydoroslał i zmeżniał i przypakowal na siłowni o wiele bardziej niż zamierzał z czego był bardzo zadowolony
Zadzwonił dzwoniłem do posiadłości brata,za którym się bardzo stęsknił,nie widział go ponad rok,nie miał czAdy przyjechać,pozatym jego brat miał sporo na głowie a on nie chciał  mu zawracać głowy swoimi problemami i bzdurami
-Leon !-Usciskał brat -Zmieniłeś sie,pakowałes?-Zapytał go i potargał mu włosy,zaraz po Brady'm dorwali to Diego i Federico oraz otoczki to ludzie których raczej słabo znał,pewnie było to znajomi jego brata,który miał na prawdę spore znajomości i zawsze cieszył sie dużym zainteresowaniem w towarzystwie.Z jadalni dobiegł go  wspaniały aromat.Wszedl do ogromnej jadalni w którym stał ogromny dwudziestoosobowy stół,nie miał pojęcia po co Brady zaprosił aż tylu ludzi.Wiekszosci nie znał ake wydali mu się dziwnie niesympatyczni i sztywno,ale może to tylko pozory Na stole stały różnorodne potrawy których nigdy wcześniej nie widział i nie jadł
-Leon-Powiedział Brady -Chciałbym Ci kogoś przedstawić- Powiedział i po chwili do pomieszczenia weszła dziewczyna o której ciągle rozmyślał przez okrągły rok,to przez nią nie spał po nocach i nie mógł skupić się na niczym innym
- Pamiętasz Violettę?

niedziela, 4 grudnia 2016

Rozdział 1 "Lucilla's"

Restauracja "Lucilla's" przy ulicy Third Street Promenade w Bostonie była jedną z najlepszych restauracji w Stanach Zjednoczonych.Cechował ją niesamowity i bogaty wygląd z nutką przepychu i przesady,najlepsi kucharze świata którzy potrafili na talerzu wyczarować prawdziwe arcydzieło oraz profesjonalni kelnerzy i najpiękniejsze kelnerki w Bostonie.Ale za tale wygody i taki posiłek trzeba było słono zapłacić dlatego w jej wnętrzu znajdowaly się same szychy z grubymi portfelami,lekarze,prawnicy a nawet Vip-y
Leon Verdas może i jeszcze nie był lekarzem ale już niebawem miał nim zostać,jutro wyjedzie do Cambridge na ostatni rok studiów na Harvardzie,dlatego jego brat postanowił to zabrać właśnie do "Lucilla's" aby razem z ich wspólnymi znajomymi uczcić jego ostatni rok studiów.To była ich taka tradycja,że przed każdym nowym rokiem akademickim chodzili do jednej z ekskluzywnych restauracji i dzisiejszego wieczoru także postanowili podtrzymać tradycję
Jego brat Brady miał już własną firmę,którą przejął po ojcu trzy lata temu.Początkowo mieli przejąć ją we dwójkę ale on tego nie chciał,chciał sam wszystko osiągnąć a także pragnął ratować życie innych

Weszli do lokalu o zajęli wcześniej zamówiony stolik pięciososobowy.Wraz z nimi przyszedł wspólnik Brady'ego -Joseph który był także jego  dobrym znajomym i dwoje ich znajomych jeszcze z lat szkolnych- Federico i Diego
Cała czwórka była już lekko ustawiona bo wcześniej trochę wypili,jednak zajęło swoje miejsca i zaczęli przeglądać kartę dań.Po kilku minutach podeszła do nich kelnerka która sprawiła że przyszłemu lekarzowi na chwilę stanęło serce,nigdy nie widział piękniejsze kobiety a przez jego życie przewinęlo się ich na prawdę wiele,bardzo lubił płeć przeciwną i nigdy tego nie ukrywał,jednak nigdy nie zaangażował się w żaden poważny związek,wystarczały mu panienki na jedną noc,był młody
Jednak ta dziewczyna miała coś w sobie.Była bardzo bladą brunetką o długich prostych włosach i różowych policzkach i dużych czekoladowych oczach.
-Co podać? -Zwróciła się do nich uprzejmie
Przeniósł wzrok na jej piersi.Na jej bardzo duże piersi
-D? -Wymsknęło mu się zanim zdążył ugryźć się w język
-Słucham? - zapytała
-Przepraszam..chodzilo mi o..oo Deep Bauron -Wybrnął
-Naturalnie- Powiedziała i zanotowała -A dla panów?
Każdy z nich patrzył na nią równie jak on przed chwilą
- Przepraszam.. co Pani mówiła?-Zapytał Diego
-Co panowie chcecie zamówić? -Powtórzyła
- Ciebie- Powiedział Brady -Ile bierzesz za noc?-Zapytał ją.Idiota.Kretyn.Dupek
-Wypraszam sobie -Powiedziała -Przyśle jakąś inną kelnerke
-Nie ma mowy-Powiedział Brady -Weźmiemy jedno duże Brandy
Na te słowa dziewczyna odetchnęła z ulgą i odwróciła się na piecie a oni woli wzrok w jej duże pośladki
-To było chamskie-Powiedziałem do brata
- Przestań Leon,każdą kelnerka tutaj to prostytutka
- Wcale na nią nie wyglądała -powiedział
-Za sto dolców wskoczylaby mi do łóżka,gwarantuje Ci to -powiedział a on postanowił urwać tą dyskusję i nie poruszał już tematu czy owa kelnerka faktycznie jest prostytutką