https://youtu.be/ol6-W-_ixnU
Następnego dnia chłopak zrobił tak jak obiecał.Jeszcze tego samego wieczora spakował walizki i przeniósł się do Portland największego miasta w stanie Oregon.Musiał raz na zawsze o niej zapomnieć,pobawiła się nim.Po co mówiła że go kocha skoro nie zamierzała zrywać ze swoim narzeczonym? On czym prędzej ją zdradzi,albo znowu stanie się agresywny-tak jak parę lat temu
-Przykro mi Pani Verdas ale będziemy musieli wezwać policję.Chłopak którego pobił Pani syn jest w bardzo ciężkim stanie
-Nie wiem gdzie popełniliśmy błąd z mężem -Zaszlochała w chusteczkę- Dlaczego Brady? Dlaczego pobiłeś tego chłopca? -Zapytała swojego szesnastoletniego syna siedzącego ze spuszczoną głową naprzeciwko biurka dyrektora szkoły
-Zdenerwował mnie..sprowokował
-Ale to nie jest powód do tego żeby to bić,tyle razy ci tłumaczyłam'!-Uniosła się Pani Verdas
Może mieszkanie w Portland nie było szczytem jego marzeń i musiał dużo poświęcić,między innymi jego klinike teraz przęjęła jego dobra znajoma i teraz nie miał wglądu a jej funkcjonowanie,na jego konto przepływały teraz tylko i wyłącznie zyski.Nie raporty i zgloszenia jak niedawno.A on sam musiał zadowolić się pracą w miejskim szpitalu,który wcale nie był taki zły
Mijały miesiące,wielkimi krokami zbliżał się jej ślub a ona z każdym tygodniem wyglądała coraz gorzej a na jej ciele przypływało coraz więcej siniaków.Zapomniala już jak wygląda jej dom i ogród,prawie nie wychodziła z piwnicy a bita była jeszcze częściej i mocniej niż wcześniej.Była więźniem we wlasnym domu i nawet nie mogła uciec.Nie mogła zadzwonić,Leon i tak nie odebrał by jej telefonu,zbyt bardzo go zraniła,nie miała z nim kontaktu przez sześć miesięcy od ostatniej rozmowy w łazience.Brady ją całkowicie zaslepił a ona uwierzyła w jego zmianę.Faktem było że zmienił się na cały równy tydzień a potem już nie pamiętała jak wygląda słońce
Brady wypuszczał ją tylko wtedy kiedy ktoś miał do nich przyjść,sam już jej nigdzie nie zabierał dlatego ludzi widywała tylko w domu i od czasu do czasu pozwalał jej zadzwonić do rodziny ale tylko w jego obecności
Nie mogła patrzeć na swoje odbicie w lustrze.Wyraźnie schudła przez ostatnie miesiące.Włosy straciły dawny blask,skóra była tak blada jakby nigdy nie widziała słońca a liczne siniaki i blizny coraz trudniej się goiły.Jesli tak dalej pójdzie to była pewna że nie przeżyje więcej niż dwóch lat,jeśli nie umrze z wylewu to umrze z odwodnienia albo z głodu
Tymczasem Leon Verdas spacerował uliczkami parku w Portland w towarzystwie ślicznej blondynki Kylie White ,ktora była pediatrą na jego oddziale,gdzie się poznali.Była średniego wzrostu blondynką o krótkich włosach do ramion i niebieskich oczach.Najbardziej spodobało mu się w niej to że była taka sama jak on,była jego bratnią duszą i z nią wszystko było proste.Nie tak jak z Violettą,której nie widział od ich ostatniej rozmowy.Liczył,że zadzwoni do niego albo odezwie się.Jednak nigdy nie otrzymał od niej rzadnej,najmniejszej wiadomości a nie śmiał zapytać o to brata.Bardzo często o niej myślał.Myslał jak teraz wygląda czy bardzo się zmieniła.Bardzo chciał wiedzieć czy ona myśli o nim równie często jak on o niej.
-Leon ?-Wyrwała go z myśli Kylie -Znowu o niej myślisz,prawda?
-Nie- Powiedział stanowczo- Nie myślę o niej .
Dziewczyna westchnęła
-Martwię się o Ciebie- Powiedziała
-Nie musisz.Wszystko jest dobrze,ja tylko zastanawiam się co u niej i czemu nigdy się do mnie nie odezwała-Przyznał w końcu -Brady też rzadko się odzywa a nawet jeśli to nigdy nie mówi co u niej.
-Może sam do niej zadzwoń -Zaproponowała dziewczyna ale on pokręcił głową
-Kiedy ostatni raz z nią rozmawiałem,powiedziałem jej żeby do mnie nie dzwonila ani nie prosiła o pomoc.Nie będę psuł jej szczęścia -Westchnął- Kylie,przepraszam że tak ciągle o niej mówię.Wiem że powinienem się skupić teraz na Tobie..-zaczął Ale przerwała mu namiętnym pocałunkiem
-Poczekam tyle ile będzie trzeba.Wiem że potrzebujesz czasu
-Pojedź ze mną tam,chociaż na kilka dni - Wyszeptał -Dodasz mi otuchy
-Nie wiem czy to dobry pomysł.Leon zależy mi na Tobie ale jeśli tam pojedziesz to skąd możesz wiedzieć że znowu nie pokochasz jej tak mocno jak wtedy
-Dlatego chce żebyś pojechała tam ze mną.Chce po prostu przedstawić Cię rodzinie i spróbować porozmawiać z nią tak jakby nigdy nic nas nie łączyło.Musze nauczyć się bez niej żyć
-Kocham Cię- Powiedziała lekarka i przytuliła się do niego a on Wtulił twarz w jej włosy.Pachniały inaczej niż włosy Violetty ale równie ładnie
Nie wiedziała która była dokładnie godzina ale napewno nie był to wieczór czy ranek,dlatego zdziwiła się kiedy Brady z całej siły ściągnął ją z zimnej podłogi i popłynął w stronę schodów.
-Wieczorem przyjeżdżają moi rodzice i Leon z dziewczyną,ogarniaj się.
Ona jednak stała nadal w tym samym miejscu
Leon przyjeżdża..znowu to zobaczy.Przez ten czas cały czas chciała się z nim skontaktować,nie miała jednak telefonu ani dostępu na górę więc przez pół roku nie dała mu znaku życia.Żalowała że nie uciekła razem z nim
-Z dziewczyną? -Wyszeptała
Mogła się tego spodziewać.Zasluzyla sobie,odrzuciła jego miłość.Znalezł sobie kogoś innego
-Nie,z kucharką!-Krzyknął- Tak z dziewczyną! Na górę! -Wrzasnął
Był wściekły.Nie dość że ma narzeczoną o ujemnym ilorazie inteligencji to jeszcze jego braciszek i rodzice informują go o swoim przyjeździe parę godzin przed faktem.Takie rzeczy uzgadnia się kilka dni wcześniej a oni tak po prostu zadzwonili i oznajmili że za parę godzin będą u niego
Dziewczyna powoli wchodziła po schodach na górę oglądając przy tym każdy szczegół.Tak dawno nie była na piętrze,nie narzekała,przezwyczaiła się już do zimnej piwnicy
Zdjęła brudne ubrania które nosiła kilka dni i weszła pod prysznic.Korzystala z tego i cieszyła się że może się w końcu wykąpać jak należy.Umyła włosy i splukała ciało po którym spływała biała piana.Owinęła się białym ręcznikiem i ponownie stanęła przed lustrem w którym kilka miesięcy temu stała z Leonem który zapiął jej zamek w sukience.Ściągneła aksamitny ręcznik i spojrzała na swoje odbicie.Wyglądała okropnie.Nie była już tą samą osobą.Siniaki były bardziej widoczne niż zazwyczaj a rana na jej plecach jeszcze nie do końca się zabliźniła.Wygladała jak chodząca śmierć.Ubrała się i wysuszyła włosy a potem spieła je w ciasnego koka na środku głowy.Po raz pierwszy od kilku miesięcy nałożyła na twarz podkład który trochę pomógł ukryć to jak źle wygląda i jak mizerna jest jej twarz.Oczy pomalowala czarnymi cieniami do powiek i mocno wytuszowała rzęsy.Na sam koniec wyjęła z szafy biały luźny kombinezon,w którym nie wyglądała na tak wychudzoną jak w rzeczywistości,jednak rękawy które były krótkie nie zakrywały do końca jej siniaków dlatego założyła czarną marynarkę ,czarny naszyjnik zakrywający szramę w pobliżu dekoltu i jej ulubione czarne szpilki.Zeszla po cichu na dół i zobaczyła narzeczonego który rozkładał zastawę na stole.Zlustrował ją dokładnie wzrokiem i nic nie powiedział,czyli nie miał się do czego przyczepić
Wciąż nie mogła przestać myśleć o Leonie i o tym jaki błąd popełniła.Prawda jest taka że przyplaci za to ostro,resztę życia spędzając w piwnicy
Dzwonek do drzwi wyrwał ją z przemyśleń,od razu udała się do drzwi ale za nim je otworzyła została przygwożdżona do ściany
-Jedno słowo -Powiedział Brady-A pożałujesz że się urodziłeś.Rozumiesz? -Zapytał a ona pokiwała głową na znak że zrozumiała