sobota, 28 stycznia 2017

Rozdział 14 "Zmienię się "

Dobrze więc po pierwsze,rozdział który bardzo ciężko mi się pisało ale myślę że ujdzie w tłumie.Po drugie poniżej jest link,do piosenkiStand by my woman. Dzięki temu wlasnie Panu, macie te wszystkie rozdziały.Kocham Lennego i wszystkie jego piosenki,myślę że ta świetnie nadaje się do rozdziały,dlatego bez puszczenia jej nie czytajcie rozdziały.Pozdrawiam moich czytelników i wszystkich fanów Lenny'ego!

https://youtu.be/TauTgw-gpp4

Przez  te kilka dni ani razu nie widziała się z Leonem.Były to jedne z najgorszych dni w jej życiu,bo Brady ani razu nie wyszedł z domu i była skazana na niego przez cały czas.On siedział przed telewizorem a ona była od "Przynieś,podaj, pozamiataj",co zaczęło ją coraz bardziej irytować.Chodź,było to sto razy lepsze niż spędzenie tych kilku dni bez jedzenia i picia w piwnicy.Brady po jej ostatniej akcji z odejściem i tak jej odpuścił.Może bał się że faktycznie odwoła ślub? A jaka inna kobieta znosiłaby coś takiego.
     -Wieczorem przychodzą do mnie koledzy -Warknął do niej z drugiego końca salonu -Ugotuj coś na poziomie
       -Nie ma nic do jedzenia- Powiedziała szorstko.Zapomniała się,przez ten cały "romans" z młodszym Verdasem zaczęło się coraz częściej zapominać i zaczęła być coraz bardziej bezczelna czym sfrustrowany ale i zaskoczony był Brady bo nigdy wcześniej nie  odnosiła się do niego z taką pogardą
     -Co powiedziałaś? -Podniósł głowę
      -Że musimy iść na zakupy -Poprawiła się
       -Idź sama,wstyd mi pokazywać się z Tobą w jakimkolwiek miejscu publicznym
       -Brady,dlaczego ty taki jesteś?Dlaczego wciąż tak mnie traktujesz ?Kochałam Cię,możesz mnie teraz pobić o wyrzucić  moją rodzinę pod most.  Dłużej tego nie zniosę..nie chce do końca życia być bita i bać się własnego męża -Z jej oczu kapały łzy
      Kiedyś na prawdę bardzo go kochała,był jej ideałem i zarazem bratnią duszą
     -Miałem największe szczęście że Cię spotkałem.Zobaczysz..będę najlepszym mężem na świecie,będziemy razem na zawsze.Tylko Ty i Ja.Państwo Verdas
   -Państwo Verdas -Zachichotała -Violetta Verdas.Violetta i Brandon Verdas
   -Ej -Zachichotał -Bez pełnego imienia.A może tak Violetta Agnes Verdas -Tym razem to on sie zaśmiał
   -To nie jest śmiesznie.Jak moi rodzice mogli nazwać mnie "Agnes"?
  -Mówiłaś że to imię twojej prababci
    -Bo tak jest, ale jest okropne.Nigdy nie słyszałam gorszego imienia dla dziewczynki.Nigdy nie skrzywdziłabym tak swojej córki
   -I Nie skrzywdzisz bo to ja będę wybierał imię -Zachichotal
   -Ja wybieram dla dziewczynki a ty dla chłopca.Dla dziewczynki będzie  Danielle -Powiedziała rozmarzona

   -Zmienię się-Podszedł do niej i przytulił do siebie -Nie odchodź -Wtulił twarz w jej włosy- Będzie tak jak dawniej,obiecuję..tylko daj mi ostatnią szansę
     -Ostatnią -Wyszeptała a on zaczął ubierać buty i kurtkę
     -Idziemy na zakupy -Powiedział i uśmiechnął się  a ona odwzajemniła uśmiech.Może tym razem na prawde  wszystko się ułoży,znowu będzie tak jak dawniej

Tymczasem Leon w swoim apartamencie odchodził od zmysłów.Nie odezwała się od czasu kiedy spędzili ze sobą noc.Może przesadził? Ale prawda była taka że chce ją mieć tylko dla siebie,zrobiłby wszystko żeby zostawiła Brandona mimo tego że był jego bratem.Caly czas karcił się za romans z Castillo.Wszystko przez jego pieprzone studia.Gdyby nie one to teraz on wybieralby zastawę ślubną a nie jego brat
Zadzwonił do niej.Raz,drugi,trzeci,dziesiąty.. Nie odbierała dlatego zgarnął kluczyki z samochodu i pojechał do niej
Wysiadł z Czarnego Audi i skierował się w stronę drzwi.Dzwonił dzwonkiem jednak nikt mu nie otwierał a samochód stał przed domem czyli któreś z nich na pewno jest w domu.Pomyślał że widocznie dzwonek był zepsuty dlatego zaczął uderzać w drzwi pięścią
     -Leon? -Odwrócił się i ujrzał swojego brata trzymającego w jednej ręce wielką torbę z zakupami a jego druga dłoń była spleciona z ręką Castillo która na jego widok nieco pobladła i uśmiech zniknął z twarzy
      -Chciałem Was odwiedzić.Dawno się nie widzieliśmy- Spojrzał na nkcj zakłopotany a jego prawa ręka powędrowała do włosów
       -W sumie dobrze się składa,mamy mało czasu a trzeba trochę ugotować.Koledzy  z pracy przychodzą
      Był pewny że za jego plecami Violetta daje mu znaki aby się nie zgadzał.Nie bardzo się tym przejął i postanowił dołączyć się do ich gotowania

     -Myślałem że nie gotujesz z Violettą- Wypalił kiedy kroili warzywa
     -Violetta dużo się na Ciebie skarżyła i mówiła mi że nigdy razem nie gotujecie -Dodał po chwili a dziewczyna zaczerwieniła się i spuściła głowę
     -Byłam wtedy zła,przepraszam -Zwrocila się się do chłopaka
     -Nic nie szkodzi,miałaś rację,nie byłem przykladnym narzeczonym -Pocałował ją w czoło,tym razem to Leon poczerwieniał
Godzinę później,kiedy wszystko było już gotowe i zastawa przygotowana na stole dziewczyna poszła na górę aby się przygotować a oni zaczęli witać gości którzy jak zwykle zachowywali się jak ostatnie gbury,jednak Brendanowi nie bardzo to przeszkadzało,pewnie zdążył się już przyzwyczaić.Byl tak nimi zajęty że  Leon korzystając z jego nieuwagi pomknąl na górę aby chodź na chwilę pobyć z dziewczyną sam na sam.Zastal ją w łazience przy otwartych drzwiach,kiedy próbowała zapiąć sukienkę.Zaszedł ją od tyłu i szybko zasunąl złoty zamek.Najpierw się przestraszyła ale potem zobaczyła jego odbicie w lustrze.Kiedy skończył objął ją od tyłu przytulając ją do siebie i zaczął całować ją po szyi.
   -Dlaczego to zrobiłeś? -Odwróciła się w jego stronę z bólem w oczach a on zrozumiał że chodziło o sytuację w kuchni
     -Jestem zazdrosny,skończ to.Prosze Cię..
    -Jedyne co powinnam skończyć to,to co jest między nami.Potrzebowalam kogoś kto mnie wysłucha a nie kochanka
    -Mówiłaś że mnie kochasz
      -Ale rozmawiałam z Bradym..on teraz Stara się o mnie.Nie chce wszystkiego zniszczyć..
     -Wiesz co?! Rób co chcesz.To ja Cię kochałem.Predzej czy później mój braciszek pokaże Ci jaki jest na prawde,wtedy sama się przekonasz,ale wtedy będzie za późno.Jutro wyjeżdżam,jeśli Cię skrzywdzić nie leć do mnie-Krzyknął i wybiegł
 

 

Brak komentarzy: