Niebieska sukienka od Prady,którą ostatecznie wybrał Brady podobała jej się.Zrobiona była z niebieskiego,lekkiego materiału który pokryty był koronką,oprócz tego że wyglądała w niej pięknie to była bardzo wygodna.Była przeciwieństwem srebrnych obcasów od Gabbany które byly strasznie wysokie i niewygodne.Stała przed ogromnym lustrem w swojej garderobie i przyglądała się swojemu odbiciu.Minął już tydzień.Czyli to już dzisiaj..Ile bym oddała żeby nigdy go nie spotkać..Ile bym dała żeby nigdy tu nie przyjechać..
Spojrzała na swoją twarz w odbiciu lustra,pod pracą makijażystek kryły się nad al białe jak ściana policzki i cienie pod oczami które były oznaką nieprzespanych nocy.Nikt oprócz niej tego nie zauważy.Wszyscy zobaczą tylko idealne włosy i włosy.Drogą sukienkę od projektantki i biżuterię ufundowaną przez narzeczonego i zobaczą idealnego męża obok niej,ktory tak strasznie rozpieszcza swoją przyszłą żonę i kocha ją całym sercem
Wpatrywala się jeszcze długo w swoje martwe odbicie.Tam w środku pozostała już martwa.Na myśl o nadchodzących wydarzeniach z jej oka popłynela pojedyncza łza którą od razu starła
Usłyszała ciche pukanie do drzwi i po chwili zobaczyła w nich przystojnego lekarza z małym bukietem kwiatów
-Wszyscy już czekają -Powiedział cicho i uśmiechnął sie blado w jej stronę- Musimy jechać-Podszedł do niej i podał jej kwiaty,starał się jednak nie patrzeć jej w oczy,unikał ich jak ognia bo kiedy ona zobaczy swoje odbicie w jego oczach to wszystkie jego uczucia wyjdą na jaw
-Już? -Podniosłam wzrok na lekarza,on jednak nie patrzył na mnie tak jak tamtego wieczora kiedy się mną opiekował.Już wcale na mnie nie patrzył.Może sie dowiedział? O brzydzi się jej i jej przeszłości od której wszystko się zaczęło
-Powinnaś się cieszyć- Powiedział cierpko,ale w dalszym ciągu nie spojrzał jej w oczy -To drugi najpiękniejszy dzień Twojego życia.-Jego wzrok był skupiony teraz na jej kolekcji butów i torebek
-A jaki będzie drugi? -Zapytałam zdziwiona
- Ślub.- Odparł i wyszedł
Zabawa tutaj trwała w najlepsze.Ponad dwiescie osób szalejących na parkiecie przy grającym im w tle popularnym zespole muzycznym a reszta siedząca przy stolikach.Jej rodzina przyleciala,a raczej została ściągnięta na ten jeden wieczór przez Brady'ego bawiła się na prawdę dobrze.Byli naprawdę zachwyceni jej narzeczonym i sposobem w jaki mnie traktuje,a raczej zachwyceni sposobem jaki myślą że mnie traktuję. Wszyscu na tej sali są przekonani że jest on prawdziwym ideałem i troszczy się o mnie jak nikt inny.Przylecieli także jego rodzice,których poznałam dużo wczesniej.Danielle i Mark w przeciwieństwie do ich synalka byli cudownymi i szanującymi się ludźmi.Zawsze uprzejmi i życzliwie,bardzo ich lubiłam.Od godziny tylko przyjmowała gratulacje i życzenia,nie miała nawet czasu zjeść czy chociaż porozmawiać z rodziną za którą tak bardzo tęskniła przez te dwa lata kiedy ich nie widziała, bo żadne z dwóch stron nie miało pieniędzy na przylot na drugi koniec świata
Z Bradym rozmawiała tylko jeden raz tego wieczoru,a potem on gdzieś zniknął,starała się każdego mężczyznę zapraszającego ją do tańca omijac szerokim łukiem.Gdyby Brady ją z kim takim zobaczył,kazałby jej wykopać sobie grób,podciąc sobie żyły a potem miałaby sama siebie tam zakopać.Szczyt marzeń każdej kobiety
On patrzył na nią przez cały wieczór i gdyby tymi mógł dotrzymał by jej towarzystwa.Raczej nikt nie był tutaj nim zainteresowany oprócz nachalnych i pustych panienek które czekały na niego w każdym kącie.On jednak wolał usiąść przy pustym stoliku i wpatruwać się w nią godzinami.Kiedys było inaczej,jeszcze rok temu zaliczylby wszystkie te dziewczyny jednego dnia a potem udawał że ich nie zna,kiedyś bo teraz był inny.
Miał dosyć pozostałych gościu których prawie wcale nie znał.Snobistyczni koledzy Brady'ego z pracy wraz z "żonami" młodszym o dwadzieścia pięć lat,puste panienki patrzące tylko na gruby portfel i jego rodzice marudzący że on jeszcze nikogo nie ma.Każdy marzy o takim wieczorze.Jego brat zniknął gdzieś już jakiś czas temu i raczej mało był zainteresowany tym że jego narzeczona siedzi sama i smutna
-Zapraszam Panią do tańca -Powiedziałem do niej kiedy z glośników poleciała wolna piosenka.Była wyraźnie smutna a on chciałby ją jakoś pocieszyć
-My..nie powinniśmy -Powiedziała
-Nie wolno Ci tańczyć ze szwagrem? -Zapytał zdziwiony a ona podała mu rękę ciągnąc to na parkiet.I'm not The Only One,idealna piosenka to tańca z ukochaną.Sam tańczył całkiem nieźle ale ona także.Obrocił ją dwukrotnie i przyciągnął ją do siebie,po raz pierwszy tego wieczoru zobaczył jak się uśmiecha.Niestety,żadna piosenka nie trwa wiecznie i ta także się skończyła i musiał ją w końcu wypuścić ze swoich ramion
Pomimo tego był szczęśliwy że te trzy minuty spędziła tylko z nim na parkiecie.Postanowił przejść się trochę po hotelu w którym odbywała się jego zdaniem ta "szopka".Po raz pierwszy od kilku tygodni czuł się na prawdę dobrze.
Szedł po dywanie znajdującym się w holu,było już późno bo grubo po drugiej w nocy,zdziwił się bo uslyszał w jednym z kątów,za posągiem lwa chichot kobiety i ciche pojękiwania, dlatego podszedł bliżej i nie mógł uwierzyć własnym oczą. Zobaczył swojego starszego brata i przygniecioną do ściany blondynkę,którą całował po szyi
Wpatrywala się jeszcze długo w swoje martwe odbicie.Tam w środku pozostała już martwa.Na myśl o nadchodzących wydarzeniach z jej oka popłynela pojedyncza łza którą od razu starła
Usłyszała ciche pukanie do drzwi i po chwili zobaczyła w nich przystojnego lekarza z małym bukietem kwiatów
-Wszyscy już czekają -Powiedział cicho i uśmiechnął sie blado w jej stronę- Musimy jechać-Podszedł do niej i podał jej kwiaty,starał się jednak nie patrzeć jej w oczy,unikał ich jak ognia bo kiedy ona zobaczy swoje odbicie w jego oczach to wszystkie jego uczucia wyjdą na jaw
-Już? -Podniosłam wzrok na lekarza,on jednak nie patrzył na mnie tak jak tamtego wieczora kiedy się mną opiekował.Już wcale na mnie nie patrzył.Może sie dowiedział? O brzydzi się jej i jej przeszłości od której wszystko się zaczęło
-Powinnaś się cieszyć- Powiedział cierpko,ale w dalszym ciągu nie spojrzał jej w oczy -To drugi najpiękniejszy dzień Twojego życia.-Jego wzrok był skupiony teraz na jej kolekcji butów i torebek
-A jaki będzie drugi? -Zapytałam zdziwiona
- Ślub.- Odparł i wyszedł
Zabawa tutaj trwała w najlepsze.Ponad dwiescie osób szalejących na parkiecie przy grającym im w tle popularnym zespole muzycznym a reszta siedząca przy stolikach.Jej rodzina przyleciala,a raczej została ściągnięta na ten jeden wieczór przez Brady'ego bawiła się na prawdę dobrze.Byli naprawdę zachwyceni jej narzeczonym i sposobem w jaki mnie traktuje,a raczej zachwyceni sposobem jaki myślą że mnie traktuję. Wszyscu na tej sali są przekonani że jest on prawdziwym ideałem i troszczy się o mnie jak nikt inny.Przylecieli także jego rodzice,których poznałam dużo wczesniej.Danielle i Mark w przeciwieństwie do ich synalka byli cudownymi i szanującymi się ludźmi.Zawsze uprzejmi i życzliwie,bardzo ich lubiłam.Od godziny tylko przyjmowała gratulacje i życzenia,nie miała nawet czasu zjeść czy chociaż porozmawiać z rodziną za którą tak bardzo tęskniła przez te dwa lata kiedy ich nie widziała, bo żadne z dwóch stron nie miało pieniędzy na przylot na drugi koniec świata
Z Bradym rozmawiała tylko jeden raz tego wieczoru,a potem on gdzieś zniknął,starała się każdego mężczyznę zapraszającego ją do tańca omijac szerokim łukiem.Gdyby Brady ją z kim takim zobaczył,kazałby jej wykopać sobie grób,podciąc sobie żyły a potem miałaby sama siebie tam zakopać.Szczyt marzeń każdej kobiety
On patrzył na nią przez cały wieczór i gdyby tymi mógł dotrzymał by jej towarzystwa.Raczej nikt nie był tutaj nim zainteresowany oprócz nachalnych i pustych panienek które czekały na niego w każdym kącie.On jednak wolał usiąść przy pustym stoliku i wpatruwać się w nią godzinami.Kiedys było inaczej,jeszcze rok temu zaliczylby wszystkie te dziewczyny jednego dnia a potem udawał że ich nie zna,kiedyś bo teraz był inny.
Miał dosyć pozostałych gościu których prawie wcale nie znał.Snobistyczni koledzy Brady'ego z pracy wraz z "żonami" młodszym o dwadzieścia pięć lat,puste panienki patrzące tylko na gruby portfel i jego rodzice marudzący że on jeszcze nikogo nie ma.Każdy marzy o takim wieczorze.Jego brat zniknął gdzieś już jakiś czas temu i raczej mało był zainteresowany tym że jego narzeczona siedzi sama i smutna
-Zapraszam Panią do tańca -Powiedziałem do niej kiedy z glośników poleciała wolna piosenka.Była wyraźnie smutna a on chciałby ją jakoś pocieszyć
-My..nie powinniśmy -Powiedziała
-Nie wolno Ci tańczyć ze szwagrem? -Zapytał zdziwiony a ona podała mu rękę ciągnąc to na parkiet.I'm not The Only One,idealna piosenka to tańca z ukochaną.Sam tańczył całkiem nieźle ale ona także.Obrocił ją dwukrotnie i przyciągnął ją do siebie,po raz pierwszy tego wieczoru zobaczył jak się uśmiecha.Niestety,żadna piosenka nie trwa wiecznie i ta także się skończyła i musiał ją w końcu wypuścić ze swoich ramion
Pomimo tego był szczęśliwy że te trzy minuty spędziła tylko z nim na parkiecie.Postanowił przejść się trochę po hotelu w którym odbywała się jego zdaniem ta "szopka".Po raz pierwszy od kilku tygodni czuł się na prawdę dobrze.
Szedł po dywanie znajdującym się w holu,było już późno bo grubo po drugiej w nocy,zdziwił się bo uslyszał w jednym z kątów,za posągiem lwa chichot kobiety i ciche pojękiwania, dlatego podszedł bliżej i nie mógł uwierzyć własnym oczą. Zobaczył swojego starszego brata i przygniecioną do ściany blondynkę,którą całował po szyi

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz